Pandemia się rozwija: liczba przypadków koronawirusa w 198 państwach zbliża się do 20 mln, w ciągu tygodnia przybyło 2 mln, a liczba ofiar przekroczyła 732 tys. (według Johns Hopkins University, w poniedziałek 10 sierpnia). Ponad połowa nowych zakażeń przypada na Stany Zjednoczone, Brazylię i Indie. W USA zanotowano 5 mln przypadków i 163 tys. ofiar śmiertelnych. Według prezydenta Trumpa koronawirus „jak przyszedł, tak odejdzie”, zdaniem amerykańskich ekspertów pozostanie przynajmniej do końca 2021 r., a zgodnie z prognozą University of Washington do końca listopada liczba przypadków śmiertelnych sięgnie 300 tys.
Najsilniejsze ognisko koronawirusa znajduje się ciągle w Ameryce Łacińskiej – ponad 5,5 mln infekcji – głównie w Brazylii, Meksyku, Peru, Chile i Kolumbii. W Brazylii liczba nowych przypadków przekroczyła 3 mln, jest ponad 100 tys. ofiar śmiertelnych. Według lokalnych analiz prawdziwe dane mogą być nawet sześciokrotnie większe. Zmarł przewodniczący Senatu Davi Alcolumbre i Aritana Yawalapati, jeden z liderów rdzennej ludności, który wcześniej alarmował w sprawie fatalnej sytuacji sanitarnej w Amazonii. Indie – azjatyckie epicentrum – przekroczyły próg 2 mln chorych, codziennie przybywa 65 tys. nowych, choć i te dane uważane są za mocno zaniżone. Dwudniowy strajk ogłosiło 3,5 mln pracownic medycznych pracujących z chorymi na covid w terenie (zarabiają 1000 rupii – ok. 50 zł – miesięcznie, domagają się 21 tys.). W Rosji, czwartej pod względem liczby przypadków, jest ich ponad 885 tys. Dane o 15 tys. ofiar są powszechnie podważane. Narasta kryzys w Afryce, szczególnie w RPA, na którą przypada ponad połowa przypadków – już 560 tys.
W Europie prawie wszędzie zwiększyła się skala infekcji: odnotowuje się 28 tys.