Dla francuskich winiarzy to ponury żart historii: nadmiar wina, którego z powodu pandemii nie udało się zagospodarować, pójdzie na destylat i skończy jako przydatny w czasach zarazy żel do dezynfekcji rąk. W zeszłym roku zbiorom nie sprzyjała susza, w tym – nałożyło się szereg nieszczęść. Lockdown, zamknięte bary i restauracje, odwołane imprezy i ogólnie ograniczona konsumpcja kosztowały branżę przynajmniej 1,5 mld euro strat. Trump obłożył francuskie wina 25-proc. karnym podatkiem (a to był eksportowy rynek nr 1), spuścili z tonu zakochani bez pamięci w winie Chińczycy (zwłaszcza w drogich butelkach), załamała się też wysyłka do Hongkongu i wielu innych miejsc.