Świat

To ich Sierpień. Jak obudziła się Białoruś?

Szanse na zmiany na Białorusi są wynikiem upadku autorytetu dyktatora, dla wielu już byłej głowy państwa. Szanse na zmiany na Białorusi są wynikiem upadku autorytetu dyktatora, dla wielu już byłej głowy państwa. Viktor Drachev/TASS / Forum
Białoruska rewolucja jest pierwszym krokiem ku niezależnej Białorusi, narodzinami nowoczesnego narodu i ostatnim akordem rozpadu ZSRR. Tylko musi się udać.
Na ulice masowo wyszły kobiety, dziewczyny i dziewczynki. Ubrane na biało, trzymające kwiaty i pokazujące znak „V”.Getty Images Na ulice masowo wyszły kobiety, dziewczyny i dziewczynki. Ubrane na biało, trzymające kwiaty i pokazujące znak „V”.

Tak upadają reżimy: w niedzielę, 16 sierpnia, mityng poparcia dla histerycznie przemawiającego prezydenta Aleksandra Łukaszenki był może nawet kilkunastokrotnie mniejszy niż miński protest opozycji, na którym miało być 200 tys. obywateli, najwięcej w historii kraju. Jeszcze gorzej było w poniedziałek, gdy Łukaszenka przyjechał do fabryki MZKT i wypadł żałośnie. Robotnicy chórem wykrzyczeli mu w twarz „Odejdź!”.

Do czego porównać ewentualny upadek łukaszenkizmu? Ponieważ jest niezdolny do kompromisu, można z góry wykluczyć wszystkie scenariusze zakładające porozumienie z opozycją, powtórkę hiszpańskiej drogi do demokracji albo nasz Okrągły Stół. Jedno z dwojga: Łukaszenka, twierdzą, może skończyć jak Wiktor Janukowycz z Ukrainy (na wygnaniu, z ukradzioną fortuną) albo jak Nicolae Ceauşescu z Rumunii. Jego aparat przemocy i propagandy czeka podobny los.

Gdyby Rosja chciała jakiejś geopolitycznej zawieruchy, to rosyjska prasa i propaganda znacznie wcześniej szykowałyby podglebie, oczerniały opozycję, Putin wymyślałby spiskowe teorie i intensywnie gromadził wojska pod granicą. A zielone ludziki nie dawałyby się łapać pod Mińskiem, jak ośmieszeni najemnicy z grupy Wagnera, pokazani półnadzy w białoruskiej telewizji zaraz po zatrzymaniu.

Szanse na zmiany

Łukaszenka wydzwania jednak do Putina i otwarcie grozi własnemu społeczeństwu rosyjskimi czołgami. Jednocześnie Kreml i władze w Mińsku na okrągło sugerują szeptankę obcych państw, mających inspirować protestujących. Szefowa propagandowej rosyjskiej telewizji RT wzywa, by robić u zachodniego sąsiada „porządek”, a rosyjscy widzowie karmieni są widokiem mapy Rzeczpospolitej z 1619 r., gdzie województwo smoleńskie sięgało prawie do dzisiejszych przedmieść Moskwy.

Po kłopotach z Gruzją i Ukrainą Zachód Białorusinów dawno zostawił samych sobie.

Polityka 34.2020 (3275) z dnia 18.08.2020; Temat z okładki; s. 12
Reklama