Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Alarm! Włosi znów się boją koronawirusa

W ostatni weekend Włosi po raz pierwszy od maja zanotowali ponad tysiąc nowych przypadków zakażenia SARS-CoV-2 w ciągu 24 godzin. W ostatni weekend Włosi po raz pierwszy od maja zanotowali ponad tysiąc nowych przypadków zakażenia SARS-CoV-2 w ciągu 24 godzin. Remo Casilli / Reuters / Forum
We Włoszech rośnie liczba nowych przypadków Covid-19. Eksperci uspokajają, że to chwilowy skok spowodowany wakacjami. A samorządy wzywają na pomoc rząd w Rzymie.

Spacerując ulicami na południu Włoch, można się natknąć na rozwieszone po bramach, klatkach, ścianach czy drzwiach kościołów wielkie płachty z nazwiskami. Niektórym towarzyszy wizerunek Chrystusa Miłosiernego i krótki komentarz. „Odeszła w wieku 80 lat, zabrała ją pandemia”. „Straciliśmy ojca, dziadka, brata – przegrał walkę z wirusem”. Do tego krótkie modlitwy, prośby o nieskładanie kondolencji. Czasem osób wymienionych na jednej kartce jest kilka, a obok nich widnieją ich zdjęcia.

Nekrologi ofiar pandemii koronawirusa to dziś makijaż ulic Neapolu, Salerno, Reggio di Calabria i wielu innych miejsc. Pamięć o narodowej tragedii, która rozegrała się w marcu i kwietniu, pozostaje żywa. Budzą ją wspomnienia o bliskich, ale też syreny karetek, rozchodzące się wieczorami po ciasnych, brukowanych uliczkach. Pod koniec sierpnia koszmary sprzed prawie pół roku budzi jednak co innego – kolejny wzrost zachorowań.

Czytaj też: W Rzymie epicentrum fety na cześć Rafaela

We Włoszech znów rośnie liczba zakażeń

W ubiegły weekend Włosi po raz pierwszy od maja zanotowali ponad tysiąc nowych przypadków infekcji w ciągu 24 godzin. 22 sierpnia było ich 1071, najwięcej od trzech miesięcy. Tym razem wirus nie skupia się tylko na Lombardii i Wenecji, dwóch pierwszych epicentrach zarazy. Krzywa zachorowań najbardziej rośnie na południu – w okołostołecznym Lacjum i na wyspach, zwłaszcza Sardynii.

Ta ostatnia, zwykle jedno z ulubionych wakacyjnych miejsc Włochów, przekształciła się niemal w synonim jądra ciemności. Co ciekawe, dane płynące z wyspy nie są wcale alarmujące.

Reklama