Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Bohater „Hotelu Rwanda” oskarżony o terroryzm

Historia Paula Rusesabaginy posłużyła za podstawę scenariusza nominowanej do Oscara hollywoodzkiej produkcji „Hotel Rwanda”. Historia Paula Rusesabaginy posłużyła za podstawę scenariusza nominowanej do Oscara hollywoodzkiej produkcji „Hotel Rwanda”. Clement Uwiringiyimana / Reuters / Forum
Historia Paula Rusesabaginy posłużyła za podstawę scenariusza produkcji „Hotel Rwanda”. Dawny bohater jest oskarżany m.in. o terroryzm, porwania i zabójstwa.

Miał być na spotkaniu w Dubaju, niespodziewanie pojawił się w Kigali. Nie dość, że w kajdankach, to jeszcze z zarzutami terroryzmu, zabójstwa, porwania, podpalenia itd. Prokuratorzy poinformowali, że w zatrzymaniu poszukiwanego międzynarodowym listem gończym uczestniczyły służby z zagranicy, ale nie ujawniają, jakim sposobem Paul Rusesabagina znalazł się w stolicy Rwandy. Córka podejrzanego twierdzi, że został po prostu porwany. Sprawą zajmują się rządy kilku państw, bo Rusesabagina, który ma dobre powody, by nie pokazywać się w Rwandzie, ma obywatelstwo belgijskie i prawo stałego pobytu w USA, które uhonorowały go swoim najwyższym cywilnym odznaczeniem.

Historia nie tak hollywoodzka

Jego historia posłużyła za podstawę scenariusza nominowanej do Oscara hollywoodzkiej produkcji „Hotel Rwanda”. Był kierownikiem Hotel des Mille Collines w Kigali, gdzie podczas stu dni ludobójstwa w 1994 r. schronienie przed bojówkami Hutu znalazło 1,2 tys. Tutsich i tych umiarkowanych Hutu, którzy nie mieli ochoty uczestniczyć w rzezi. Rusesabagina sięgał po różne metody, by ratować podopiecznych, włącznie z przekupywaniem i pojeniem bojówek alkoholem. Tak to przynajmniej wygląda w wersji heroicznej.

W krążących opowieściach, mniej ubrązawiających, rzeczywistość nie była tak hollywoodzka. Kierownik miał m.in. brać pieniądze od ukrywających się w hotelu ludzi, sprzyjające były też okoliczności, bo w Kigali powstrzymywano się od rzezi. Sam Rusesabagina wątpiącym zwraca jednak uwagę, że w hotelu nikomu nie spadł włos z głowy, a takiego stopnia ochrony w innych miejscach nie potrafili zapewnić nawet wojskowi z misji ONZ.

Reklama