Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Piekło w czyśćcu

Piekło Lesbos

Pogorzelisko po spalonym obozie Moria. Nowy obóz powstaje kilka kilometrów dalej. Pogorzelisko po spalonym obozie Moria. Nowy obóz powstaje kilka kilometrów dalej. Niels Wenstedt/BSR Agency / Getty Images
Na Lesbos spłonął nie tylko największy obóz dla uchodźców w Europie. Ale też dotychczasowy pomysł na politykę migracyjną Unii Europejskiej.
Większość azylantów dziś tłoczy się na niewielkim odcinku drogi między nowym obozem a spaloną Morią.Milos Bicanski/Getty Images Większość azylantów dziś tłoczy się na niewielkim odcinku drogi między nowym obozem a spaloną Morią.

W nadmorskiej wsi Panagiouda nic nie słychać. Nie docierają tam krzyki protestujących uchodźców, których policja potraktowała kilka dni temu gazem łzawiącym. Nie dochodzi skandowanie dzieci, które z zapamiętaniem uderzają w plastikowe butelki po wodzie: „Azadi! Azadi!” (Wolności!). Tego właśnie żąda 12 tys. osób, które wylądowały na ulicy po pożarze Morii – największego ośrodka przejściowego dla uchodźców w Europie. Tego samego życzą im mieszkańcy Lesbos, którzy są zmęczeni pięcioletnim status quo. Chcą w końcu odzyskać swoją wyspę.

Obojętność na los osób ubiegających się o azyl i brak solidarności usprawiedliwia się teraz pandemią. Grecki rząd poinformował migrantów, że wszyscy pozostaną na wyspie: „Nie będzie żadnych transferów na kontynentalną część Grecji ani do innych krajów Unii Europejskiej. Nie wierzcie plotkom”.

Na początku września władze objęły Morię całkowitą kwarantanną z powodu pierwszych stwierdzonych przypadków koronawirusa. Premier Grecji Kyriakos Mitsotakis sugerował w telewizji, że to migranci podłożyli ogień, ponieważ byli sfrustrowani izolacją. O lockdownie, który w obozie trwa już pół roku, oraz o ostatnich czterech latach, kiedy obóz rozrastał się i stał się piekłem na ziemi, nie wspomniał ani słowem.

Nie lada wyzwanie

Zaraz po pożarze, który wybuchł 8 września, wprowadzono na wyspie czteromiesięczny stan wyjątkowy. Nie z powodu zaistniałej katastrofy humanitarnej, ale ze względu na zagrożenie zdrowia publicznego. Na 85-tysięcznej wyspie jest tylko jeden szpital – w stolicy Mytilene, gdzie mieszka co trzeci mieszkaniec Lesbos.

Nie mamy wystarczających środków, aby zapewnić im opiekę lekarską i godne życie – stwierdza jeden z wojskowych, który stawia nowy, tymczasowy obóz, czyli pole z białymi namiotami UNHCR na byłym poligonie.

Polityka 39.2020 (3280) z dnia 22.09.2020; Świat; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Piekło w czyśćcu"
Reklama