Jak na polityka z takim doświadczeniem w Waszyngtonie przyszły prezydent USA ma całkiem niebanalną rodzinę: kochają się, wspierają i nie próbują żyć na pokaz.
Jesienią 1987 r. Joe Biden pierwszy raz pomyślał o Białym Domu. Skończył właśnie 45 lat, zbierał pochwały w Senacie. Podczas podróży po kraju w hotelu nagle urwał mu się film. Kiedy odzyskał przytomność, leżał bez czucia na podłodze. Diagnoza: pęknięcie tętniaka w mózgu. Lekarze nie dawali mu szans. Dwie operacje jednak pomogły i po paru miesiącach Joe wyzdrowiał. Nie pierwszy raz dopisało mu szczęście. W jego życiu, paśmie powodzeń, często niespodziewanych, zdarzały się porażki i tragedie. Doświadczenia, które wielu by złamały.
Polityka
47.2020
(3288) z dnia 17.11.2020;
Świat;
s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "My, Bidenowie"