Pomysł jest bardzo szlachetny, warto trzymać kciuki. Wymyślono, że państwa stworzą specjalny fundusz, by solidarnie zrzucić się na sporą liczbę szczepionek wymierzonych w SARS-CoV-2. Bogaci dostaną jakąś część za pełną cenę, najbiedniejsi dostają znacznie większą za darmo, średniakom przyzna się duże zniżki. Od lata, gdy tworzono inicjatywę COVAX, trochę się zmieniło. Sukcesem jest udział blisko dwustu rządów i zbiórka przeszło 4 mld dol. z przewidzianych na ten rok 6,8 mld.
Czy szczepionki wystarczy dla wszystkich?
Gorzej, że po drodze, kto mógł, na wyścigi kupował bezpośrednio od producentów, czasem, jak Izrael, mocno przebijając ceny. People’s Vaccine Alliance, globalny sojusz organizacji pozarządowych, twierdzi, że bogaci zamówili dość, by zapewnić odporność swoim mieszkańcom co najmniej trzy razy, gdy w 67 najbiedniejszych krajach, w tym bardzo ludnej Nigerii, rezerwacje na ten rok obejmują raptem co dziesiątego mieszkańca.
Na razie swoich obywateli na całym świecie szczepi 50 krajów, w ich ślady podążają zdesperowani średniacy. Na przykład trzymilionowa Jamajka za jeden z preparatów obiecanych przez COVAX płacić ma 10,55 dol. (zamiast rynkowej ceny 35 dol.), dawki dla 146 tys. obywateli dostanie w kwietniu, ale kolejne dostawy próbuje sobie zorganizować przy wsparciu Chin, Indii i Kuby.
Reszta świata jest zdana głównie na COVAX. Z 2 mld dawek potrzebnych mu w 2021 r. teoretycznie udało się zaklepać nieco ponad miliard, ale i o te dostawy COVAX będzie musiał rywalizować.