Zdecydowanie potępiamy eskalację przemocy wobec protestów w Mjanmie i wzywamy wojsko do natychmiastowego zaprzestania użycia siły wobec pokojowych demonstrantów” – powiedziała Ravina Shamdasani, rzeczniczka biura praw człowieka ONZ. Mjanma, dawniej Birma, jest położona w południowo-wschodniej Azji, na wschód od Indii.
Czytaj też: Mjanma chce demokracji. Trzy możliwe scenariusze
Strzały do tłumu
W Dawei na południu kraju policja otworzyła ogień do setek ludzi, donosi „The New York Times” na podstawie relacji świadków. Co najmniej trzy osoby zginęły, a ponad 50 zostało rannych, powiedział dziennikowi dr Tun Min, który leczył rannych w tamtejszym szpitalu. Kolejne ofiary śmiertelne odnotowano w Mandalay, Rangunie i mieście Mawlamyine. Według komunikatu ONZ do zgonów „w wyniku użycia ostrej amunicji wobec tłumu” doszło także w miastach Myeik, Bago i Pokokku. Nagrania z mediów społecznościowych pokazują zakrwawionych protestujących, policję ścigającą uciekających demonstrantów i wznoszenie prowizorycznych barykad.
18 potwierdzonych zgonów to największa liczba ofiar w ciągu jednego dnia od rozpoczęcia protestów przeciwko zamachowi stanu z 1 lutego, który obalił rząd kierowany przez Aung San Suu Kyi, laureatkę pokojowego Nobla. Do tej pory stwierdzono tylko trzy przypadki śmierci z rąk sił bezpieczeństwa.
Wojsko rządziło krajem przez większość z ostatnich 70 lat, ale w ciągu minionej dekady oddało część władzy cywilom. Wcześniej birmańska armia brutalnie tłumiła pokojowe protesty w 1988 i 2007 r., strzelając do pokojowych demonstrantów. Jednak w trakcie obecnego puczu junta generała Min Aung Hlainga na razie stosunkowo powściągliwie reagowała na protesty.
Czytaj też: Aung San Suu Kyi: upadła ikona
Eskalacja przemocy
W niedzielę Human Rights Watch wezwał generałów do zaprzestania używania ostrej amunicji przeciwko demonstrantom. Organizacja zażądała bezstronnego śledztwa w sprawie śmierci protestujących. „Wyraźna eskalacja przemocy przez siły bezpieczeństwa Birmy w wielu miastach i miasteczkach w całym kraju w odpowiedzi na – w większości pokojowe – protesty przeciwko zamachowi stanu jest oburzająca i niedopuszczalna. Musi zostać natychmiast zatrzymana” – powiedział Phil Robertson z HRW.
Według świadków policja aresztowała również co najmniej 185 studentów medycyny w Rangunie, którzy przygotowywali się do marszu w białych fartuchach w ramach protestu. Lekarze i studenci stoją na czele ruchu obywatelskiego nieposłuszeństwa, a wielu odmówiło podjęcia pracy w szpitalach rządowych, które po zamachu stanu przeszły pod kontrolę wojskową.
Pierwszą osobą zabitą podczas protestów była 20-letnia Ma Mya Thwate Thwate Kaing, która została postrzelona w głowę przez policję podczas demonstracji w stolicy Naypyidaw 9 lutego. Zmarła 10 dni później. Następnego dnia po jej śmierci siły bezpieczeństwa ostrzelały tłum demonstrantów w stoczni w Mandalay, zabijając dwóch z nich, w tym 16-letniego chłopca.
Czytaj też: Dziennikarze agencji Reutera skazani na siedem lat