Pierwszy kamień milowy prezydentury Joe Bidena. 11 marca, zaraz po podpisaniu ustawy American Rescue Plan, prezydent USA mówił o ekonomicznych ofiarach pandemii: „Ich głos został usłyszany. Wierzę, że to historyczne prawo odbuduje kręgosłup naszego kraju i da narodowi – klasie pracującej i średniej, ludziom, którzy zbudowali ten kraj – szansę, aby walczyć o swoje”. Obecna również wiceprezydent Kamala Harris dodała: „Ten stymulus wyrwie z biedy połowę amerykańskich dzieci, które dziś w niej żyją”.
Demokraci w Kongresie określają plan Bidena jako nowy New Deal, odwołując się do potężnego programu pomocowego, zaaplikowanego przez prezydenta Franklina Delano Roosevelta w latach 30. XX w., który według części ekonomistów wyprowadził Amerykę z Wielkiej Depresji i odmienił amerykańskie społeczeństwo. Ale pochwały nie idą tylko po linii partyjnej.
Według wpływowego historyka z uniwersytetu Columbia Adama Tooze stymulus Bidena „to długo wyczekiwany przykład demokratycznego przywództwa, również na skalę światową”. Jego zdaniem wytworzy on „gospodarkę pod wysokim ciśnieniem”, która pozwoli Ameryce wyrwać się z pandemicznego kryzysu. Tooze powtarza przy tym motto nowego prezydenta USA: „Ryzyko zrobienia za mało jest dziś dużo większe niż zrobienia za dużo”.
Ale właśnie to „zrobienie za dużo” budzi największe kontrowersje. Jeśli Bidenowi uda się wyprowadzić Stany z kryzysu, dbając przy tym o biedniejszych Amerykanów, w ekonomii politycznej dokona się przewrót kopernikański. Jak napisał guru demokratycznych ekonomistów Larry Summers: „Sukces tego planu może okazać się zaprzeczeniem fundamentalnych zasad klasycznej ekonomii. Jeśli tym razem nie zadziałają, to będziemy musieli uznać, że po prostu były błędne”.