Instytucje publiczne robią wprawdzie wszystko, by uspokoić obywateli. Europejska Agencja ds. Leków (EMA) oceniła, że szczepionka przygotowana przez Uniwersytet Oksfordzki i koncern AstraZeneca „jest bezpieczna”, a korzyści wynikające z jej przyjęcia zdecydowanie przewyższają ewentualne ryzyko. Odsetek powikłań nie odbiega też od normy dla tego typu preparatów. Co więcej, przypadki najcięższe i najbardziej nagłaśniane przez media, na czele ze stanami zakrzepowo-zatorowymi, nie mają według ekspertów EMA bezpośredniego związku z przyjęciem szczepionki. Mogą być powiązane z samym wirusem SARS-CoV-2 i stanami pochorobowymi, ale brak dowodów na poparcie tezy o wywoływaniu zakrzepów przez brytyjski preparat.
Czytaj też: Efekty niepożądane zapewnimy sobie sami?
Przywódcy szczepią się dla przykładu
Kolejne europejskie kraje zawieszały ostatnio podawanie preparatu AstraZeneki swoim obywatelom. Do chóru sceptyków dołączyły i te małe, jak Cypr i Łotwa, i największe we wspólnocie Francja i Niemcy. Szczepienia „Astrą” przerwano w niemal sparaliżowanej przez pandemię Portugalii, ale i w Szwecji, która od początku zarazy broni się przed pełnym lockdownem.
W większości przypadków decydenci powoływali się na wątpliwości natury naukowej i bezpieczeństwo swoich obywateli. Szwedzka Agencja Zdrowia Publicznego argumentowała, że czeka na kolejne badania dotyczące skutków ubocznych preparatu.