„Polityka” prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Czy Amerykankom grozi zakaz aborcji?

Demonstracja zwolenników utrzymania prawa do aborcji przed Sądem Najwyższym w USA Demonstracja zwolenników utrzymania prawa do aborcji przed Sądem Najwyższym w USA MediaPunch / Backgrid USA / Forum
Sąd Najwyższy zgodził się ocenić legalność ustawy uchwalonej w stanie Missisipi, która poważnie ograniczyłaby prawo do aborcji zagwarantowane w USA precedensowym orzeczeniem tej samej instytucji prawie pół wieku temu.

Ustawa z Missisipi zabrania aborcji już po 15 tygodniach ciąży, czyli o prawie dwa miesiące wcześniej, niż zakazuje jej precedens Roe vs. Wade z 1973 r. – po 24 tygodniach ciąży, kiedy płód uzyskuje zwykle zdolność do samodzielnego życia poza organizmem matki. Ruch pro-choice podniósł alarm, ostrzegając, że jeśli sąd zatwierdzi prawo w tym stanie, to będzie to pierwszy krok do dalszego osłabiania przepisów – aż do całkowitego zakazu aborcji.

Konserwatywny Sąd Najwyższy

Ustawę z Missisipi, uchwaloną przez zdominowaną przez republikanów legislaturę stanu, zaskarżyła najpierw do sądu niższej instancji miejscowa klinika aborcyjna. Sąd przyznał jej rację, uznając niezgodność ustawy z decyzją SN z 1973 r. Na tym samym stanowisku stanął federalny sąd apelacyjny. Autorzy ustawy odwołali się do Sądu Najwyższego.

Od października ubiegłego roku w wyniku nominacji ówczesnego prezydenta Donalda Trumpa w sądzie tym zasiada sześcioro sędziów konserwatywnych i tylko troje liberalnych. Amerykański ruch pro-life liczy na to, że tak znaczna, nieznana od dziesięcioleci przewaga bloku konserwatywnego sprawi, iż aborcja w USA zostanie znowu zakazana. Niektórzy sędziowie, jak Clarence Thomas i nominowana w październiku Amy Barrett, nie kryją poparcia dla delegalizacji przerywania ciąży.

Automatyczny zakaz aborcji

Kiedy SN został zdominowany przez konserwatywnych sędziów, w wielu stanach, gdzie przewagę w legislaturach mają republikanie, uchwalono tzw. trigger laws – ustawy, które automatycznie zabronią aborcji po odwołaniu przez sąd precedensu Roe v. Wade. Zakazy są rozmaite – od absolutnych i grożących kobietom i lekarzom karami więzienia, po częściowe, które zabraniają aborcji np. od momentu wykrycia bicia serca płodu.

Dotychczas Sąd Najwyższy zatwierdził tylko niektóre restrykcje ograniczające w praktyce dostępność zabiegu, np. zakaz finansowania go z budżetu państwa, z wyjątkiem aborcji zagrażających życiu kobiety albo będących wynikiem kazirodztwa czy gwałtu. Restrykcje takie godzą najbardziej w kobiety z warstw biedniejszych. Nigdy jednak SN nie zakazywał aborcji przed upływem wspomnianych 24 tygodni ciąży.

Czytaj też: USA. Kara śmierci za aborcję?

Republikanie za to zapłacą

Sąd zajmie się ustawą dopiero na jesieni, a decyzję przewiduje się na wiosnę przyszłego roku – czyli w okresie kampanii przed listopadowymi wyborami do Kongresu. Sondaże wskazują, że od 60 do 70 proc. Amerykanów jest za utrzymaniem legalności aborcji zgodnie z precedensem Roe v. Wade. Tylko ok. 20 proc. uważa, że należy jej zakazać (reszta jest niezdecydowana). SN teoretycznie jest ponad polityką, ma się kierować wyłącznie interpretacją konstytucji, ale pozostaje to w sferze mitów – sędziowie wywodzą się z różnych szkół myślenia, nie są wolni od wpływu ideologii. I nie pozostają głusi na głos opinii publicznej.

Dlatego można wątpić, czy SN, nawet w obecnym składzie, uchyli precedens Roe v. Wade. Tym bardziej że przewaga konserwatystów nie odbija prawdziwego rozkładu preferencji w społeczeństwie, jego aksjologicznych podziałów. Jest rezultatem dość niezwykłych okoliczności – wybrany tylko głosami elektorskimi prezydent, przeciw któremu głosowała większość Amerykanów, mianował aż troje sędziów zgodnie z życzeniem kulturowo-religijnej prawicy. Ultrakonserwatywni dziś republikanie zdają sobie z tego sprawę i rozumieją, że jeśli SN odbierze kobietom prawo do decyzji o własnej ciąży, mogą za to drogo zapłacić w następnych wyborach.

Czytaj też: Sąd Najwyższy USA pod kontrolą prawicy

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

Społeczeństwo

Zdelegalizować Kaczyńskiego, Trumpa i Orbána? Czyli jak naprawić kraj po populistach. Będzie wrzask

Prof. Kim Scheppele, socjolożka, o tym, jakie metody ma demokracja, aby poradzić sobie ze skutkami rządów populistów.

Jacek Żakowski
03.12.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną