Najpotężniejszym politykiem w amerykańskim Kongresie nie jest dziś przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi ani lider demokratycznej większości w Senacie Charles Schumer. Centrum prawdziwej władzy w Waszyngtonie to nie Kapitol, ani nawet Biały Dom, tylko zacumowany przy nabrzeżu Potomaku jacht lub raczej barka mieszkalna „Almost Haeven” (Prawie Niebo).
W tygodniu mieszka tam demokratyczny senator Joe Manchin, by po zakończeniu posiedzeń legislatury wrócić na weekend do rodzinnej West Virginii. Na przyjęciach wydawanych tam przez senatora dla kolegów ustawodawców z obu partii decydują się losy ustaw zgłaszanych w Kongresie przez Demokratów i Joe Bidena, a więc i powodzenie jego prezydentury.
Dzieje się tak, ponieważ Partia Demokratyczna dominuje w Senacie tylko dzięki wiceprezydent Kamali Harris, która przy rozkładzie mandatów 50 do 50 rozstrzyga głosowania na jej korzyść – pod warunkiem że wszyscy senatorowie głosują zgodnie z linią partii. W ostro spolaryzowanym Kongresie tak się zwykle zachowują legislatorzy obu stronnictw, także Republikanie.
Manchin jednak należy do wymierającego gatunku polityków, którzy nie kierują się partyjną dyscypliną i w wielu sprawach zajmują pozycję w centrum. Kilkakrotnie zdążył już narobić kłopotów swojej partii i Bidenowi – zablokował jego kandydatkę na szefową Biura Budżetowego Białego Domu, nie dopuścił do uchwalenia podwyżki płacy minimalnej do 15 dol. za godzinę i wymusił obniżenie zasiłków dla bezrobotnych.
Wcześniej głosował jednak przeciw odwołaniu reformy ubezpieczeń zdrowotnych Baracka Obamy (Obamacare) i solidarnie z pozostałymi Demokratami dwukrotnie poparł impeachment Donalda Trumpa.
Stan bidoków
Z Waszyngtonu do West Virginii jest 520 km, niedużo jak na Amerykę.