Fama „zabójczo przystojnego” ciągnie się za nim od podstawówki. W 1977 r., kiedy miał osiem lat, matka zgłosiła go do konkursu Little Mister Texas. Wygrał, a zdjęcie, na którym trzyma trofeum, zawisło na ścianie w kuchni. Potem, kiedy był już trzydziestoparolatkiem, seryjnie wygrywał plebiscyty na najseksowniejszego mężczyznę Hollywood, Ameryki i świata. Przyczyniła się do tego, oprócz urody i teksańskiego sznytu, seria komedii romantycznych, w których grał.
Dopiero niedawno, kiedy McConaughey przeglądał rodzinne archiwum, dostrzegł ze zdumieniem, że na pucharze jest napisane „Little Mr Texas 1977 Runner-up”, czyli „Little Mister Texas 1977 Drugie Miejsce”. Kiedy poprosił matkę o wyjaśnienia, odparła, niecierpliwie machając ręką, że zwycięzca pochodził z bogatego domu, miał drogie ubranka i tylko dlatego – skandalicznie niesprawiedliwie! – przyznano mu główną nagrodę.
Tę rodzinną legendę McConaughey opisuje w książce „Greenlights” („Zielone Światła”) wydanej w listopadzie 2020 r. Jest to bardzo nietypowa autobiografia, która okazała się bardzo typową zapowiedzią tego, co dzieje się obecnie, wiosną 2021 r., kiedy wszyscy w Teksasie zastanawiają się, czy McConaughey wystartuje w przyszłorocznych wyborach na gubernatora stanu.
Nago w Amazonce
Aktor nie potwierdza ani nie zaprzecza, ale przecież wszyscy szanujący się kandydaci na ważne stanowiska w Ameryce długo krygują się, zanim oficjalnie ogłoszą swój start w wyborach. I prawie zawsze zaczynają kampanię od wydania autobiografii – najczęściej nudnej, pełnej frazesów i napisanej przez ghost writera.
Autobiografia McConaugheya jest inna, co przyznają nawet ci, którzy uważają ją za narcystyczną lub ekscentryczną.