Liderzy Albanii, Północnej Macedonii i Serbii zdecydowali, że zamiast czekać na przyjęcie do oryginału, stworzą własną strefę bez kontroli granicznych. Do końca roku powstanie obszar prawny obejmujący te trzy kraje, wzorowany na unijnej strefie Schengen – członkowie zapowiadają m.in. stopniowe znoszenie ograniczeń podróżnych, szybkie „zielone pasy” na granicach dla swoich obywateli, ułatwienia dla transportu kołowego i w zdobywaniu pozwoleń na pracę. Państwa założycielskie zaproszą też wkrótce do strefy Czarnogórę oraz Bośnię i Hercegowinę, a może nawet Kosowo.
Pomysłodawcy strefy nie ukrywają, że jej idea zrodziła się z frustracji przedłużającym się oczekiwaniem na członkostwo w Unii Europejskiej. Północna Macedonia, która m.in. z tego powodu zmieniła nawet swoją nazwę, jest kandydatem od 18 lat, Albania – od 7, a Serbia – od 9, w którym to czasie obecny premier tego kraju Aleksandar Vučić z euroentuzjasty stał się ostrym krytykiem Unii. Albania i Północna Macedonia miały już w zeszłym roku rozpocząć formalne rozmowy akcesyjne, ale zablokowała je Bułgaria. Jak oświadczyli trzej bałkańscy liderzy, jeśli Unia nie jest w stanie zaoferować współpracy i stabilności w regionie, który nie tak dawno doświadczył wojny, to oni sami muszą to zrobić.