Talibowie dozbrojeni
Łupy wojenne talibów. Nie wszystko udało się zdemilitaryzować
Zdemilitaryzowaliśmy nasz sprzęt – oświadczył gen. Kenneth McKenzie z Dowództwa Centralnego USA, zapytany o pozostawione w Kabulu uzbrojenie. Amerykanie w ostatnich dniach misji ewakuacyjnej na lotnisku uszkodzili nieodwracalnie 73 różne typy samolotów i śmigłowców. Na lotnisku pozostały też wraki ponad stu Humvee oraz MRAP-ów, ciężkich transporterów, chroniących niegdyś żołnierzy przed minami pułapkami podkładanymi przez talibów. W internecie pojawiły się natychmiast filmy pokazujące spacerujących po lotnisku talibów, cieszących się tą specyficzną radością żołnierzy piechoty z całego świata, którzy na chwilę zasiąść mogą za sterami samolotu Herkules. Zdezelowanego co prawda i przekrzywionego po wysadzeniu granatem podwozia. „Niech oglądają, niech spacerują. Nie polecą nimi” – dodał jeszcze rzecznik Pentagonu John Kirby.
Talibowie mogą za to polatać samolotami zdobytymi na innych lotniskach nieistniejącej już armii Afgańskiej Republiki. Otrzymała ona od zachodnich sponsorów w ostatnich latach ponad 30 rosyjskiej produkcji śmigłowców Mi-17 i 33 amerykańskich Black Hawków. Do tego 43 lekkie śmigłowce rozpoznania MD-530 i ponad 20 samolotów wsparcia A-29. Jeśli tylko talibom uda się odnaleźć i zachęcić do służby dawnych pilotów i mechaników, mogą używać śmigłowców do likwidowania ognisk oporu przeciwko swojej władzy w trudno dostępnych dolinach, w których sami do niedawna szukali schronienia. Mogą również zatrudnić do ich obsługi mechaników z zagranicy. Tym razem byliby to pewnie Rosjanie i Chińczycy, zważywszy na przyjazne nastawienie obu państw do Emiratu.
Na pewno natomiast talibowie będą mogli używać niewymagającego skomplikowanej obsługi wyposażenia pozostawionego w magazynach przez uciekających żołnierzy. W ostatnich latach Afgańczycy otrzymali prawie 50 tys.