Chiny – z dnia na dzień – wprowadziły najostrzejsze na świecie ograniczenia dotyczące gier wideo. Osoby poniżej 18. roku życia będą mogły grać tylko trzy godziny w tygodniu, i to konkretnie: między 20.00 a 21.00 w piątki, soboty i niedziele (oraz po godzinie w święta państwowe). Decyzję motywowano koniecznością „skutecznej ochrony zdrowia fizycznego i psychicznego młodzieży” i przeciwdziałania nowym formom uzależnień. Gry stanowią tu wielki rynek, oceniany na 46 mld dol., i nie mniejszy problem. Według agencji Xinhua 62,5 proc. młodych Chińczyków gra często, a 13,2 proc. dłużej niż 2 godz. dziennie, co może być niepokojącym sygnałem. Dwa lata temu już raz zaostrzono przepisy: wprowadzono limit 1,5 godziny dziennie i zakaz grania między 22.00 a 8.00, mocno ograniczono też sumy, które młodzi mogą wydawać online. Ale te zasady były powszechnie łamane: uzależnieni gracze po wyczerpaniu limitu logowali się np. z kont rodziców albo korzystali z kawiarenek internetowych. Teraz już nie będzie tak łatwo, zapowiedziano ostrą kontrolę i kary, a Tencent, największy gracz na chińskim rynku gier, jako przepustkę do sezamu wprowadza system rozpoznawania twarzy. Wcześniej ograniczono liczbę gier, ocenzurowano je i prawie przez rok nie dopuszczano nowych.
Uderzenie w nałóg internetowy to fragment większych chińskich porządków. Tuż przed wakacjami objęły gigantyczny rynek korepetycji i kursów przygotowawczych (wobec morderczej konkurencji podczas testów na studia). Zakazano wszelkich komercyjnych form korepetycji i ograniczono czas. Rozmaite obostrzenia objęły sektor IT, który zdaniem władz „rozrósł się w dziki sposób” i została nad nim utracona kontrola. Kolejna duża kampania już się zaczęła i dotknie wolności w sieci. Wprowadzane zmiany są stanowcze, drastyczne i, zdaniem rzeszy sinologów, przyświeca im zamysł rodem z inżynierii społecznej – budowy nowego człowieka.