Trzeba będzie skorygować olimpijskie annały, bo Squaw Valley w północnej Kalifornii, gdzie w 1960 r. odbyły się pamiętne zimowe igrzyska, zmieniło właśnie nazwę na Palisades Tahoe. Przy starej nazwie ten słynny kurort narciarski trwał od 1949 r., teraz po licznych konsultacjach historyczno-lingwistycznych zarządzający nim uznali, że squaw, jak biali przez lata nazywali indiańskie kobiety i żony, ma „jednoznaczny charakter wyzwiska”, jest przejawem mizoginizmu i rasizmu. Na zmianę nazwy naciskali Washoe, pierwsi mieszkańcy tych ziem, ale dopiero ostatnio w USA zmienił się klimat, zwłaszcza w reakcji na zabójstwo ciemnoskórego George’a Floyda.
Drużyna futbolu Redskins, Czerwonoskórzy, z Waszyngtonu, jedna z potężniejszych w lidze, nosiła tę nazwę od 1933 r., i mimo ponawianej presji jej właściciel Dan Snyder zarzekał się, że nigdy jej nie zmieni (ani historycznego logo). Zdecydowało ultimatum reklamodawców, FedEx, Nike i Pepsi, którzy nie chcieli się źle kojarzyć, i przed rokiem zapadła decyzja o przebrandowieniu. Teraz nazywają się tymczasowo Washington Football Team. Przy okazji ze stadionu usunięto zdewastowany pomnik założyciela, George’a Marshalla, gorącego orędownika segregacji rasowej, która tu na boisku obowiązywała do 1962 r. Podobnych zmian i korekt jest więcej: w czerwcu Indianie z Cleveland zmienili nazwę na Strażników, a Atlanta Braves usunęli z logo tomahawk i zabronili na trybunach tradycyjnego gestu z jego użyciem.
Opiera się jeszcze Jeep Cherokee, również poddawany presji przez rdzennych Amerykanów, skupionych w organizacji Nie Jesteśmy Maskotkami. Stellantis, właściciel marki będącej na rynku od 45 lat, na wiosnę wypuścił nowy model tego popularnego SUV-a. Tłumaczy sprytnie, że Cherokee to „symbol siły, dumy i szlachetności” tego największego dziś w Ameryce plemienia.