To, co kilka lat temu wyglądało na marginalną i niegroźną teorię spiskową, teraz jest już w Indiach kluczowym narzędziem polaryzacji społeczeństwa. Faszyzująca skrajna prawica, nad którą parasol roztoczył rząd premiera Narendry Modiego, zmieniła plotki i wymysły znane jako love jihad (miłosny dżihad) w skuteczną strategię polityczną. W ciągu niespełna dekady niedorzeczna i niczym niepotwierdzona teoria o tym, że muzułmanie masowo i z premedytacją rozkochują w sobie hinduski, stała się głównym wątkiem narracji radykałów. A teraz zbiera krwawe żniwo.
Głowę 24-letniego Arbaaza Aftaba Mully, leżącą na torach kolejowych, znalazł jego kuzyn Samir. Kilka metrów dalej zobaczył korpus. Ręce mężczyzny były związane przy piersiach. Ciało zostało zmasakrowane i pocięte na kawałki, aby upozorować samobójczą śmierć na torach. Mężczyzna był przed śmiercią bity, zadano mu także rany nożem. Za co? Za miłość.
Arbaaz, muzułmanin mieszkający w południowym stanie Karnataka, zakochał się w hindusce z sąsiedztwa. Z wzajemnością. Ona przynosiła mu smaczne przekąski, on zabierał ją na spacery. Wkrótce rodzina Arbaaza zaczęła otrzymywać telefony z pogróżkami. We wrześniu 2021 r. członkowie lokalnej organizacji hinduistycznej Śri Ram Sena Hindustan (Hinduska Armia Świętego Ramy) wystosowali osobiste ostrzeżenie do chłopaka i jego matki, nakazali zerwać relacje z dziewczyną. Nie posłuchał, kilka dni później już nie żył.
Według policji za zabójstwo muzułmanina zapłaciła rodzina jego hinduskiej ukochanej. Oskarżonych jest w tej sprawie 10 osób. Ramakant Konduskar, lider Śri Ram Sena Hindustan, wszystkiemu zaprzecza, aresztowanych nazywa ofiarami, które działały w słusznej sprawie, i twierdzi, że cały kraj został opanowany przez zorganizowaną akcję przymusowego nawracania wyznawczyń hinduizmu na islam.