Kanadę sparaliżował wielodniowy strajk kierowców ciężarówek. Konwój Wolności wziął na cel centra miast, w tym stołeczną Ottawę, drogi i przejścia graniczne, w tym to wiodące do Detroit, centrum przemysłowego leżącego po amerykańskiej stronie, gdzie doszło do przerw w produkcji w fabrykach samochodowych. To przejście graniczne odblokowano ostatecznie w niedzielę, ale sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że prowincja Ontario wprowadziła stan wyjątkowy.
Protestujących początkowo wzburzyły ograniczenia pandemiczne, w tym obowiązek szczepień dla kierowców przekraczających granicę. Co prawda rzecz dotyczy stosunkowo niewielkiej grupy – zaszczepionych jest 90 proc. kanadyjskich kierowców – jednak manifestacje nabrały rozpędu. Poparli je także obywatele niezgadzający się z polityką rządu Justina Trudeau w kwestii obostrzeń pryncypialnego. I tak w oparach spalin i dymu ze skrętów narodził się ruch społeczny przeciw całokształtowi działań Trudeau, przedstawia siebie jako największy w dziejach Kanady zryw w obronie wolności, godności i praw człowieka. Konwój znalazł naśladowców także we Francji, w Holandii, Nowej Zelandii i Australii.
Obawa przed podobną falą niezadowolenia skłania przywódców na całym świecie, by znosić pandemiczne rygory i – głównie za sprawą powszechnych szczepień – próbować wracać do normalności. Kolejne amerykańskie stany znoszą nakazy noszenia masek, w Hiszpanii i we Włoszech nie trzeba ich już nosić na zewnątrz, Wielka Brytania rezygnuje z nakazu izolacji chorych i paszportów covidowych, które w Czechach nie przydadzą się w lokalach gastronomicznych, kawiarnie i restauracje są otwarte dla niezaszczepionych w Austrii. Dania uznała, że koronawirus nie jest już krytycznym zagrożeniem dla społeczeństwa. A po dwuletniej przerwie Australia godzi się na przyjazd w pełni zaszczepionych turystów.