To zdjęcie wykonał fotograf Mehmet Aslan w obozie dla uchodźców, blisko granicy turecko-syryjskiej. Jest na nim Syryjczyk Munzir al-Nazzal i jego pięcioletni syn Mustafa, który bardzo lubi takie podrzucanie w powietrze, bo wtedy ma uczucie, że fruwa. Munzir stracił nogę w 2014 r., podczas ataku bombowego na jeden z bazarów w mieście Idlib. Trzy lata później, kiedy jego żona Zeynep była w ciąży, w miejscowości Khan Sheikhun, gdzie przebywali, znajdującej się w rękach rebeliantów, siły rządowe użyły sarinu, niezwykle toksycznego zakazanego gazu bojowego. W konsekwencji Mustafa urodził się z tetra-amelią, zanikiem kończyn. W tym samym czasie były jeszcze cztery podobne przypadki narodzin noworodków bez kończyn.
Zdjęcie ojca z synem obiegło agencje i w październiku zeszłego roku zyskało tytuł fotografii roku na festiwalu w Sienie. Wtedy zrodziła się też inicjatywa, żeby ciężką doświadczoną rodzinę sprowadzić z tureckiego obozu do Włoch, z pomocą korytarza humanitarnego. To włoskie rozwiązanie o korzeniach kościelnych, stosowane w przypadku uchodźców najpilniej potrzebujących pomocy i najciężej doświadczonych, upraszczające procedury. W tym przypadku wsparcia udzielił sieneński kardynał Augusto Paolo Lojudice (czy któryś z polskich hierarchów zachował się podobnie?). Po tygodniach negocjacji na linii Caritas, Wysoki Komisarz ONZ do spraw uchodźców i turecki MSZ 21 stycznia rodzina al-Nazzalów z włoską wizą znalazła się w Sienie i zamieszkała w okolicy. Mustafę już badali specjaliści od zaawansowanych protez.