Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Ukraina: piłka wygrywa z polityką

Ludzi w Łucku, Lwowie nie zaprząta konflikt rozgrywający się w Kijowie. Jeśli to wyraz zmęczenia społeczeństwa polityką, to może być bardzo groźnie.


Premier Janukowycz jedzie do Strasburga, na posiedzenie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, a zaraz potem do Warszawy, z oficjalna wizytą. Ukraińców znacznie bardziej zaprząta dziś oczekiwanie na werdykt czy zostaną gospodarzami piłkarskich mistrzostw Euro 2012 niż polityczne targi na szczytach władzy.

W centrum uwagi obserwatorów znalazł się natomiast ukraiński Sąd Konstytucyjny. To na nim ciąży obowiązek rozstrzygnięcia sporu między ukraińskimi liderami, prezydentem Wiktorem Juszczenką i premierem Wiktorem Janukowyczem o konstytucyjność decyzji rozwiązania parlamentu i rozpisania nowych wyborów. Do wiążącego orzeczenia potrzeba głosów dziesięciu sędziów spośród osiemnastoosobowego składu. Na razie wiadomo, że premier ma po swej stronie osiem głosów. Ale prezydent również nie jest pewny zwycięstwa. Trwa więc walka, nie tylko na argumenty prawne. Kijów obiegła informacja o rzekomej próbie przekupienia wiceprzewodniczącej sądu, która za przychylność koalicja miała otrzymać mieszkanie w centrum stolicy.

Niepewność co do werdyktu skłania jednak obu polityków do spotkań i negocjacji. Prezydent ma swoje racje; wie również, że cofnięcie dekretu oznacza jego marginalizację, a właściwie polityczny koniec. Nie tylko dlatego, że jego kompetencje będą ograniczane. Rozumie ponadto, że poważny polityk nie podejmuje decyzji wywołujących długotrwały kryzys polityczny, by potem się z nich wycofać.

Janukowycz nie ma powodu obawiać się wyniku nowych wyborów, według sondaży jego ugrupowanie zwycięży. Nie ma jednak pewności, czy kolejny raz otrzyma misję tworzenia rządu i po raz trzeci zajmie fotel premiera. Negocjacje toczą się więc wokół pewnego kompromisu, jest to z pewnością przesunięcie terminu wyborów, ale także decyzja czy odbędą się wyłącznie przyspieszone wybory parlamentarne czy również prezydenckie i samorządowe.

Reklama