Wojna sprawia, że ukraińscy merowie obrastają w legendę. Dawniej drażniący uprzywilejowaniem i aferami, dziś to często wodzowie walczących miast.
W całej Ukrainie hetmanem jest oczywiście prezydent Wołodymyr Zełenski. Jeszcze przed wojną budził niejednoznaczne emocje – próbował omijać konstytucję, nie radził sobie z szumnie zapowiadaną deoligarchizacją. Teraz jest prezydentem bohaterskim, stojącym niewzruszenie na barykadzie. Zjednuje Ukrainie sympatię świata i zagrzewa do boju własnych obywateli. W XXI w., gdy przekaz medialny jest ważną częścią wojennej kampanii, taki człowiek jest na wagę złota.
Hetman jest tylko jeden, ale regionalnych atamanów, jak za starych kozackich czasów, jest na tej wojnie wielu: jedni dorobili się miana bohaterów, innych uznano za zdrajców.
Polityka
13.2022
(3356) z dnia 22.03.2022;
Temat tygodnia;
s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Czas atamanów"