Chyba coś zaczyna docierać do kierownictwa – skala porażki musi być szokiem. Dmitrij Pieskow mówi o tragicznie dużych rosyjskich stratach, które według ukraińskiego resortu obrony wynoszą 18,9 tys. zabitych. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała z kolei ciekawe nagranie rozmowy rosyjskiego żołnierza z żoną. Przeklinał Putina, narzekał na ciężkie warunki i śmierć wojaków. Codziennie odjeżdża 30 ciężarówek z „gruz 200” („ładunek 200” – zabici) – opowiadał. Żona go pocieszyła – jakiś jasnowidz, który ponoć przewidział wojnę, teraz przekonuje, że zakończy się 13 kwietnia...
Czytaj też: Rzeźnicy z Buczy, mordercy z Kramatorska
Operator na polu minowym
Rosyjskie filmy propagandowe są czasem równie inteligentne. Rosjanie chwalą się przykładowo, jak ich najnowszy samolot uderzeniowy Su-34 wykonuje manewr i odpala rakiety niekierowane elegancko trafiające w cel. Moje uznanie dla grupy historyczno-rekonstrukcyjnej. Amerykanie ostatni raz rakiet niekierowanych używali w Wietnamie do atakowania celów naziemnych ponad 50 lat temu. Jest XXI w., era taniej, powszechnie dostępnej broni precyzyjnej, są bomby i rakiety kierowane GPS (laserowo, termowizyjnie, metodą kombinowaną). A Rosjanie wysyłają swoje cud-maszyny za miliony dolarów, by odpalały rakiety niekierowane niczym brytyjskie typhoony do tygrysów i panter w Normandii w 1944 r. I jeszcze się tym chwalą!
Równie podnoszący na duchu jest film pokazujący, jak forsują Donieck po moście pontonowym. Tyle że most zatonął i osiadł na dnie, na szczęście dla Rosjan dość płytko. Czołgi i ciężarówki brodzą prawie metr zanurzone w wodzie.