Świat

Fabryka pod gołym niebem

Cały świat ma problem z żywnością. A to dopiero początek

Zdaniem Davida Baesleya, dyrektora Światowego Programu Żywnościowego (WFP) ONZ, stoimy u bram bezprecedensowego kryzysu. Zdaniem Davida Baesleya, dyrektora Światowego Programu Żywnościowego (WFP) ONZ, stoimy u bram bezprecedensowego kryzysu. Future Publishing / Getty Images
Władimir Putin wykorzystuje ukraińskie zboże jak broń. Łatwo mu to przychodzi, bo globalny system żywnościowy znalazł się w rozsypce.
Siedziba główna WFP w Rzymie. To tu będzie  najszybciej wiadomo, czy wkrótce czeka nas światowy głód, czy nie.Kaga tau/Wikipedia Siedziba główna WFP w Rzymie. To tu będzie najszybciej wiadomo, czy wkrótce czeka nas światowy głód, czy nie.

Kto kupuje jedzenie, orientuje się, że zrobiło się drogo. Cenowe rekordy to doświadczenie ogólnoświatowe. W sporej mierze odpowiadają za to walki w Ukrainie z blokadą portów, przez które eksportowano płody rolne „spichlerza Europy”, i z niepewnością tegorocznych zbiorów. Ukraina to jednak tylko jeden klocek w tej układance.

Zdaniem Davida Beasleya, dyrektora Światowego Programu Żywnościowego ONZ, stoimy u bram bezprecedensowego kryzysu. Wyższe ceny sprawią, że dodatkowe 47 mln ludzi dołączy do 276 mln tych, którzy i bez rosyjskiej agresji „maszerowali w stronę głodu”.

Beasley przestrzega przed powtórką społecznego wybuchu z lat 2007–08, gdy ceny jedzenia wyrwały się spod kontroli. W ponad 40 krajach doszło wtedy do niepokojów, w wyniku których kilku dyktatorów straciło pracę lub życie i rozpoczęły się trwające czasem do dziś konflikty zbrojne. Ich rezultatem był wzrost presji migracyjnej na Europę, obrócenie w ruinę Syrii, rozpad Libii, gehenna Jemenu oraz autokratyzm w Egipcie czy Tunezji.

Tamtą sytuację przypominają obecne wypadki na Sri Lance, w Indonezji, Pakistanie, Peru, Burkina Faso, Mali czy Czadzie. A według Beasleya to dopiero początek.

Są już miejsca, np. w Tunezji (tam zaczęła się arabska wiosna sprzed ponad dekady), gdzie w maju zabrakło mąki. W przeszło 100-milionowym Egipcie wprowadzono ceny maksymalne na nieobjęty rządowymi subsydiami chleb. Przy czym 60 proc. Egipcjan polega na chlebie dotowanym – kosztuje równowartość polskiego grosza. Ta cena nie zmieniła się od końca lat 80., ale wobec braku dostaw z Ukrainy odżyły dyskusje, czy nie pora na jej urealnienie. A rzecz jest wrażliwa społecznie, bo przeciętny Egipcjanin zjada ponad 150 kg chleba rocznie, trzykrotnie przekraczając światową średnią.

Polityka 26.2022 (3369) z dnia 21.06.2022; Świat; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Fabryka pod gołym niebem"
Reklama