Premier Finlandii Sanna Marin, kojarzona z energiczną operacją wejścia do NATO (na drodze do sukcesu stoi jeszcze tylko Turcja), ma w kraju kłopoty. Głównie chodzi o to, co przystoi politykowi na jej stanowisku, ale ważniejsze jest może to, że tym politykiem jest 36-letnia atrakcyjna kobieta. Poszło, wydawałoby się, o drobiazg: o filmik, który pojawił się w mediach społecznościowych z prywatnej imprezy fińskich celebrytów. Pani premier, na dużym luzie, tańczy, śpiewa i pozuje do kamery, wyraźnie przeświadczona o prywatnym charakterze nagrania, dokonanego, jak tłumaczyła, kilka tygodni temu. Burza w mediach uaktywniła także świat polityki, a lider opozycji Riikka Purra wystąpił do pani premier, aby poddała się testom na obecność narkotyków, by „oddalić cień wątpliwości”. Marin zadeklarowała, że ich nie brała (bo nigdy nie brała), ale ostatecznie poddała się tej dość poniżającej próbie (wyniki za kilka dni). Tłumaczyła (się), że „ma obowiązki zawodowe, życie rodzinne (dwa lata temu wzięła ślub ze swoim partnerem, z którym ma córkę) i czas wolny, który lubi spędzać z przyjaciółmi”. Daleko nie wszystkich to przekonało. Padł na przykład taki argument, że kiedy Finlandia ma akurat rekordowe ceny energii elektrycznej, premierowi nie wypada okazywać radości w takiej formie. Ukazał się też kolejny prywatny filmik, jak tańczy z fińskim gwiazdorem pop. Wolno, nie wolno?
Kiedy w grudniu 2019 r. Sanna Marin została najmłodszym szefem rządu na świecie, obiecywała publicznie, że „zostanie sobą”. Odtąd poddawana jest rozmaitym próbom. Krytykowana jest kurtka ramoneska, w której lubi chodzić, zbyt śmiały dekolt na zdjęciu do wywiadu (w którym ostro krytykowała mizoginizm Finów i opowiadała o poniżeniu, jakie przeżyła, kiedy jej matka związała się z partnerką), a także obecność bez maseczki w nocnym klubie.