Dobry pan, choć morderca
Dobry pan, choć morderca. Dlaczego obraz Riepina do dziś dzieli Rosjan
Dzieło znane jest pod dwoma tytułami: „Car Iwan Groźny i jego syn Iwan 16 listopada 1581 roku” albo pod bardziej dosłownym: „Iwan Groźny zabija swojego syna”. O samego tytułowego bohatera pracy Riepina Rosjanie spierają się już piąte stulecie. Może dlatego, że tu splamiony krwią tyran był zawsze zbyt czytelną metaforą współczesności?
Podział prosty: jedni utrzymują, że jak ktoś zbudował podstawy imperium, to odpuścić można mu wszystko, nawet dzieciobójstwo. Bo państwo jest ważne, a reszta to błahostki. Inni uważają, że w zbrodni nie ma nic błahego. A despota to despota. Żadne zasługi faktów nie zmienią. Grupa zwolenników tego poglądu się kurczy. Za to grupa pierwsza – patriotyczna – jest coraz liczniejsza. Są w niej osoby zajmujące eksponowane stanowiska. Największy admirator cara Iwana IV sam jest despotą. I także liczy, że będzie mu wybaczone.
Zamach
Dziś obraz Riepina nie jest nigdzie wystawiony. Eksperci przez cztery lata naprawiali pocięte płótno, zniszczoną ramę. Teraz czeka w magazynie, aż Galeria Trietiakowska zainstaluje solidne zabezpieczenia. Mają ochronić obraz przed kolejnym atakiem ideowca albo zwykłego, podpitego wandala.
Do przestępstwa doszło przed czterema laty w majowy wieczór. Suchy komunikat kierownictwa Trietiakowki odnotował godz. 20.55. Do zamknięcia muzeum ledwie 5 minut. W galerii trwa właśnie zwyczajny, ostatni obchód. Liczą eksponaty. Zagubieni zwiedzający odsyłani są do wyjścia. Nagle do sali, gdzie eksponowane są obrazy mistrza rosyjskiego realizmu Riepina, wdziera się człowiek. Szczupły, łysawy, nos krogulczy, twarz ptasia. Podbiega do jednego z najsłynniejszych obrazów malarza. Porywa metalowy słupek. Wali w szybę ochraniającą dzieło. Szkło sypie się z trzaskiem. Odłamki kiereszują centralną część płótna.