Gollum z Garbatelli
Wybory we Włoszech. Zwolenniczka wstawania z kolan idzie po władzę. Europę czeka koszmar?
Wybory parlamentarne odbędą się nad Tybrem już w tę niedzielę. A wchodząca właśnie w życie zmiana konstytucji sprawi, że spośród 630 deputowanych i 315 senatorów fotele zachowa tylko odpowiednio 400 i 200. Przewidywani zwycięzcy – Bracia Włosi – to ugrupowanie dotąd marginalne (39 deputowanych), a zatem w Pałacach Montecitorio (Izba Deputowanych) i Madama (Senat) czuć, że idzie nowe. Włoska scena polityczna szykuje się na wkroczenie nowej liderki, zapewne pierwszej pani premier w dziejach kraju.
Urodzona w Rzymie w 1977 r. Giorgia Meloni, liderka Braci Włochów (nazwa ugrupowania pochodzi od pierwszych słów włoskiego hymnu), sprawia wrażenie przemyślanego marketingowego produktu. Chyba każdy Włoch zna już jej hasło: „Jestem Giorgia. Jestem kobietą. Jestem matką. Jestem Włoszką. Jestem chrześcijanką. Tego mi nie odbierzecie”.
Podobnie Meloni mówi o sobie w autobiografii „Io sono Giorgia”, w której m.in. rozbraja miny tkwiące w jej życiorysie: brak studiów („lubię czytać”, „Meloni to ta, co ciągle się uczy”), długotrwałe życie z partnerem bez ślubu i pozamałżeńskie dziecko, co stanowi nie lada wyłom w wizerunku polityczki szermującej hasłami tradycyjnych wartości religijnych i chrześcijańskiej rodziny, w tym zakazu aborcji.
Meloni kreśli obraz siebie jako dziecka z rozbitej rodziny: pochodzący z Sardynii ojciec porzucił matkę z Sycylii, gdy Giorgia była jeszcze mała. Wraz z matką i siostrą Arianną (dziś jej najbliższą współpracowniczką w partii) musiała przenieść się z bogatej rzymskiej dzielnicy Camilluccia do małego mieszkania w proletariackiej Garbatelli.
Podkreśla swe wczesne zaangażowanie polityczne (od 15. roku życia), łączone z pracą opiekunki do dzieci i barmanki, które w wieku 21 lat doprowadziło ją do stanowiska radnej prowincji rzymskiej, zaś po 31.