Zniewaga króla i funta
Zniewaga króla i funta. Wielka Brytania w finansowej depresji
Jeszcze przed Bożym Narodzeniem do portfeli Brytyjczyków trafią pierwsze monety z wizerunkiem Karola III. Królewska mennica rozpocznie w ten sposób wielomiesięczną wymianę funtów szterlingów – zgodnie z zasadą, że powinien na nich widnieć panujący monarcha. Najpierw do wymiany trafią monety 50-pensowe, potem o większym nominale, a na końcu – banknoty.
Nie wiadomo tylko, czy Karol będzie zadowolony z tak szybkiej utraty wartości. Inflacja w Wielkiej Brytanii już w sierpniu przekroczyła rekordowe od lat 10 proc. W zeszłym tygodniu mało brakowało, a doszłoby do kolejnego upokorzenia – na kilka godzin notowania funta zniżyły się do poziomu dolara amerykańskiego na odległość 0,02 proc. – przy czym brytyjska waluta nigdy w historii nie była tańsza od jankeskiej.
Powodów tej brytyjskiej depresji jest kilka, w tym oczywiście skutki wojny w Ukrainie i wysokich cen energii. Ale ostatnie tąpnięcie to już zasługa nowej premier Liz Truss i reakcji rynków na jej program gospodarczy, który przewiduje m.in. obniżki podatków (PIT i CIT) oraz zamrożenie cen energii (państwo będzie dopłacać odbiorcom). Oba te pomysły znacząco zwiększą deficyt budżetowy, bo jednocześnie brytyjski rząd nie przewiduje żadnego cięcia wydatków. Truss jest zdania, że ten przejściowy stan wkrótce zaowocuje przyspieszeniem wzrostu gospodarczego i niższe podatki „same za siebie zapłacą”. Innego zdania są jak na razie tzw. rynki finansowe, które niemal z dnia na dzień radykalnie podwyższyły wycenę brytyjskich długów. Relatywnie Londyn nie ma ich wiele, więc finansowo jest w stanie przetrzymać obecny kryzys. Nie wiadomo tylko, czy Truss przetrzyma go politycznie.
Według ostatniego sondażu Partia Konserwatywna przegrywa już 33 pkt proc. z Partią Pracy (21 do 54) – to prawdziwy nokaut, który ostatni raz wydarzył się w połowie lat 90.