Przepakownia Mersin
Przepakownia Mersin. Tak Turcja obchodzi sankcje na Rosję
Turecki Mersin nad Morzem Śródziemnym, w południowej części kraju, stał się głównym portem przeładunkowym na drodze do Rosji. Wielcy operatorzy kontenertowi, jak Maersk czy Hapag-Lloyd, w ramach sankcji zawiesili transport do Rosji i rynek ten przejęły firmy tureckie: Medkon Lines i Arbas. Obsługują w Mersinie miesięcznie ponad 250 statków z przepakowanym towarem, które kierują do czarnomorskiego Noworosyjska oraz ekspediują w stronę Gruzji 3 tys. ciężarówek dziennie. Wiele dóbr reeksportowanych w ten sposób do Rosji pochodzi z unijnej Europy; nikt się tym specjalnie nie chwali, ale wystarczy jako dowód prześledzić skokowy w ostatnich miesiącach wzrost eksportu do Turcji. Z kolei obroty handlowe Ankary z Moskwą wzrosły w ciągu ostatniego pół roku półtorakrotnie.
Turcja, która jako jedyne państwo w NATO nie przyłączyła się do sankcji wobec Rosji, chce występować jako mediator i pośrednik. Rolę taką odegrała przy wznowieniu, pod auspicjami ONZ, eksportu ukraińskiego zboża. Chciałaby także, za namową Putina, utworzyć wielki hub handlu gazem, umożliwiający Europie „bezpieczne dostawy”. Tak zapewnia prezydent Erdoğan, który już uruchomił stosowne inwestycje. Ciekawe, kto będzie gotów wpaść w tę ponętną pułapkę. Na razie Turcja sama znacząco zwiększyła import rosyjskiej ropy i gazu, częściowo kupując za ruble. Świadczy też Rosji, dotkniętej sankcjami, usługi bankowe, a Rosjanie mogą tu korzystać z kart bankowych Mir, które zastąpiły systemy MasterCard i Visa. Inwestując tutaj 400 tys. dol., można otrzymać tureckie obywatelstwo i wielu rosyjskich biznesmenów chce z tego skorzystać. Z kolei Stambuł przygarnął wielu rosyjskich uchodźców. Coraz więcej dziś Rosji w Turcji.