Kanada prześwietla i zaprasza!
Kanada prześwietla i zaprasza! Pół miliona imigrantów rocznie
Kiedy inni budują mury i mnożą przeszkody, Kanada ogłosiła właśnie swój najambitniejszy program imigracyjny w dziejach: w ciągu najbliższych trzech lat ma się tu osiedlać po 500 tys. osób rocznie. Powody są oczywiste: w tej chwili czeka na obsadzenie przynajmniej milion miejsc pracy – i można w tej kwestii liczyć tylko na przybyszów, społeczeństwo się starzeje: do końca dekady co czwarty Kanadyjczyk osiągnie wiek emerytalny, a przyrost naturalny (aktualnie 1,4) jest bardzo niski i tu też na Kanadyjki nie ma co liczyć. Kanada jest społeczeństwem imigrantów: według ubiegłorocznego spisu w 38-milionowym społeczeństwie stanowią 23 proc. (dla porównania w słynących z melting pot USA – tylko 14 proc.). Od lat też istnieje silne poparcie społeczne dla takiej drogi rozwoju kraju. Bierze się z poczucia, że sprawy pozostają pod kontrolą i osiedlają się ci, których potrzeba.
Władze imigracyjne mają długie doświadczenie: dzisiejszy punktowy system, szczegółowo oceniający kwalifikacje i perspektywy życiowe aplikantów, narodził się jeszcze w latach 60., zastępując system kwot (ilu przybyszów z jakiego kraju). Z kanadyjskiego doświadczenia skorzystała Australia i Nowa Zelandia, a elementy oceny punktowej wykorzystuje też pobrexitowa W. Brytania. Kanadyjczykom najbardziej zależy na emigrantach ekonomicznych, przybywających na pobyt stały (daje prawo do bezterminowego pobytu, ale nie daje obywatelstwa), i takich faworyzuje kosztem łączenia rodzin.
Rozszerzonej akcji osiedleńczej towarzyszyć ma pomoc finansowa na szczeblu federalnym oraz rozbudowa systemu wspieranej adaptacji. Ale chyba po raz pierwszy notowania opinii publicznej są dużo mniej przychylne przybyszom. Główne obawy: że jeszcze bardziej rozregulują drogi rynek nieruchomości. Toronto i Vancouver przeżywają głęboki kryzys mieszkaniowy.