Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Polski bayraktar jest już w Ukrainie. Nazwę wybrali mu uchodźcy z Mariupola

Baryaktar dla Ukrainy Baryaktar dla Ukrainy Arch. pryw.
Bayraktar od Polaków jest już w Ukrainie i wchodzi do służby wojskowej. Pieniądze ze zbiórki wesprą cztery duże ukraińskie projekty społeczne.

Przypomnijmy: pół roku temu publicysta Sławomir Sierakowski zorganizował zbiórkę na drona Bayraktar. Miał być to prezent od Polaków dla ukraińskiej armii. Założony cel – 22,5 mln zł – udało się zebrać z nawiązką (blisko 25 mln zł). Nadwyżka miała wspomóc ukraińskie siły zbrojne.

28 lipca Sierakowski podzielił się dobrą wiadomością: turecki producent Bayraktara zdecydował się przekazać go Ukrainie za darmo. Zatem wszystkie zebrane przez Polaków środki mogły trafić na cele humanitarne.

Bayraktar. Największa pomoc w historii

Ale żeby do tego doszło, zgodnie z prawem cel zbiórki musiał być zrealizowany, czyli dron musiał trafić do Ukrainy. I tak się stało – w środę rząd Ukrainy opublikował komunikat, że bayraktar od Polaków jest już w kraju i wchodzi do służby wojskowej. „Dziś możemy sobie powiedzieć już na pewno, że łącznie z dostarczonym już bayraktarem nasza pomoc to blisko 50 mln zł dla Ukrainy (największa w historii!), trafi do wojska i najbardziej potrzebujących!” – napisał na Facebooku Sierakowski.

Środki wesprą cztery bardzo duże projekty mające wpływ na pomoc społeczną Ukraińcom, w tym jeden na specjalną prośbę ministra obrony narodowej Ukrainy Ołeksija Reznikowa. Sierakowski wybrał je w porozumieniu z Ukraińcami i tureckim producentem. „Skoro cel zbiórki na drona został zrealizowany, możemy podpisać przygotowane umowy i będę mógł przedstawić te projekty w kolejnych wiadomościach. Razem z ilustracjami i dokumentacją” – wyjaśnił.

Czytaj też: Bayraktar to wyjątkowy dron. Dla Rosjan jest jak namolna mucha

Bayraktar szybszy niż leopardy

Bayraktar od Polaków nazywa się Marik. Nazwę wybrali mu uchodźcy z Mariupola, do których zwrócił się inicjator zbiórki.

W swoim poście na Facebooku Sierakowski wyjaśnił także, dlaczego dostarczenie drona do Ukrainy zajęło kilka miesięcy: „Dla zwykłej osoby (o ile nie jest ministrem obrony, jak było na Litwie) przejście wszystkich procedur, formalności, podpisanie umów i zorganizowanie transportu poważnego uzbrojenia to jest droga cierniowa, ale się udało! I to szybciej niż leopardy”.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

Kraj

Atak dronów. Nadlatują, robi się groźnie i znikają. Ktoś to w Polsce kontroluje?

Bezzałogowe statki powietrzne, czyli drony, mogą walczyć, pracować, zapewniać rozrywkę. W Polsce ostatnio też straszą, pojawiając się i znikając w tajemniczych okolicznościach.

Adam Grzeszak
26.05.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną