Liczba ofiar śmiertelnych wielkiego trzęsienia ziemi, które na początku lutego nawiedziło Turcję i Syrię, przekroczyła 50 tys., ale tragiczna lista nie jest zamknięta. W trakcie odgruzowywania ciągle odnajdowane są ludzkie szczątki, które coraz trudniej zidentyfikować. Według rządowych danych dokonano inspekcji 1,3 mln budynków, z czego 173 tys., z pół milionem mieszkań, zawaliło się bądź nie nadaje się do zamieszkania. Ponad 2 mln mieszkańców straciło dach nad głową, 530 tys. zostało ewakuowanych do innych prowincji, postawiono 335 tys. namiotów i 130 obozów kontenerowych, ale po trzech tygodniach nadal docierają informacje, że ludzie w różnych miejscach wciąż czekają na pomoc i że część z nich przy niskich temperaturach nadal musi chronić się w prowizorycznych szałasach.
Za rozpowszechnianie takich informacji – według nowej ustawy o przeciwdziałaniu fake newsom i „kolportowaniu treści, które naruszają porządek społeczny” przyjętej w październiku – grozi do trzech lat więzienia. Teraz to nowe prawo jest szeroko stosowane. Policja poinformowała o zatrzymaniu 134 osób pod zarzutem zamieszczania „prowokacyjnych postów”, 25 zostało aresztowanych. Nadzorem policyjnym został objęty m.in. dziennikarz Mir Ali Koçer, który przez wiele dni dokumentował na YouTube sytuację w okolicy Diyarbakir. Zarzuty kryminalne grożą m.in. dwóm stambulskim analitykom, Merdanowi Yanardag i Enverowi Ayseverowi, którzy krytykowali tempo akcji ratunkowej. Srogo ukarano także trzy stacje telewizyjne.
Inna fala zatrzymań i aresztowań dotyczy deweloperów i właścicieli budynków, których oskarża się o fałszerstwa budowlane. Minister sprawiedliwości ogłosił, że ponad 600 jest objętych śledztwem, z tego 184 już czeka na proces. Zatrzymano też, pod zarzutem korupcji, kilku przedstawicieli administracji lokalnej.