Zdjęcie z anteny i zawieszenie Rachida M’Barkiego, weterana głównej francuskiej telewizji informacyjnej BFM, wywołało spore poruszenie, zwłaszcza kiedy objawił się kontekst. Forbidden Stories, konsorcjum dziennikarzy 20 światowych mediów, w tym „Le Monde”, wpadło na trop tajemniczej organizacji Team Jorge w Tel Awiwie, założonej przez Tala Hanana i kolegów, byłych oficerów służb specjalnych. A stamtąd po wielomiesięcznym śledztwie (dziennikarze podszyli się pod bogatych francuskich klientów) tropy doprowadziły na antenę BFM i do materiałów, które bez redakcyjnej kontroli zamieszczał w nocnych wydaniach M’Barki. Tu przechodziły bez echa, ale podchwytywały je natychmiast media społecznościowe i kula śnieżna toczyła się przez świat. Najgłośniejszy news dotyczył kłopotów stoczni w Monako z powodu sankcji UE nałożonych na Rosję, groźby utraty 10 tys. miejsc pracy i interwencji księcia Alberta (całkowity fałsz). Inne wybielały krwawego sudańskiego generała, który planował start w wyborach prezydenckich, a kolejne oczerniały katarskiego prokuratora generalnego na zamówienie konkurentów itd. Wszystkie wyprodukował Team Jorge i rozpropagował za pomocą fałszywych kont i tysięcy botów.
To tylko skromna część działań „najemników od fake newsów”, jak ich nazywa „Le Monde”, którzy chełpią się aktywnym udziałem w 30 wyborach, głównie w Afryce, i proponują państwom, koncernom i bogaczom „kompleksowe usługi pod klucz” w urabianiu opinii publicznej, łącznie z hakowaniem poczty, dziesiątkami tysięcy lewych kont, deepfake’ami i wpływami w wielkich mediach, patrz BFM. Podobnych kondotierów fakenewsów jest wielu, sporo na rosyjskich usługach, ale jest też coraz więcej innych chętnych, bo metoda wydaje się skuteczna.