Projekt ustawy wspierany przez blisko 400 deputowanych wszystkich frakcji, który wpłynął właśnie do rosyjskiej Dumy, zakazuje zmiany płci – na drodze administracyjnej i medycznej. Powstał pod auspicjami jej przewodniczącego Wiaczesława Wołodina, co zapewnia mu szybką ścieżkę. Z kilku wersji wybrano najdalej idącą. A klimat temu sprzyja: w jednym z ubiegłorocznych wystąpień, piętnujących zgniliznę Zachodu, prezydent Putin określił transseksualizm jako „perwersję, która prowadzi do degradacji”. Równolegle z agresją w Ukrainie, i mocno wspierane przez Cerkiew, trwa przywracanie tradycyjnych wartości, w imię „walki o przyszłość naszego kraju i przyszłość ludzkości”, jak to ujął parlamentarzysta Siergiej Mironow.
Jedyny przewidziany w ustawie wyjątek to możliwość interwencji medycznej w przypadku wrodzonych wad rozwojowych u dzieci, za zgodą specjalnej federalnej komisji medycznej. Od 2018 r. istniała możliwość zmiany płci w dokumentach bez zabiegów medycznych, a tylko na podstawie zaświadczeń medycznych o stwierdzonej transpłciowości. Wtedy takich przypadków było ok. 400 rocznie, rok temu już ponad 2,7 tys., i prawie tyle samo w tym, co deputowani zinterpretowali jako próbę uchylenia się od służby wojskowej. „Zaatakował nas zachodni przemysł transpłciowy – komentował wiceszef Dumy Piotr Tołstoj – musimy się bronić”.
Teraz więc taka możliwość zostanie skasowana, jak i każda inna forma zmiany płci, trwające kuracje będą przerwane, a nie będzie już komu się o nie upomnieć czy choćby wspomnieć publicznie. To z kolei za sprawą znowelizowanej w grudniu ub.r. ustawy, która zabroniła „propagowania nietradycyjnych stosunków seksualnych, zmiany płci i pedofilii” w mediach, internecie, edukacji szkolnej i „dziełach kultury” oraz reklamie.