Sens Izraela
Izrael sparaliżowany po reformie sądowej. Oto człowiek, który był mózgiem tej operacji
„Stałem się postacią powszechnie znienawidzoną, co jest o tyle zaskakujące, że zawsze unikałem rozgłosu – lubi żartować prof. Mosze Koppel. – Pocieszam się tylko tym, że mam rację. Nasi sędziowie, zamiast orzekać, co jest zgodne z prawem, uzurpują sobie prawo do decydowania, co jest sensowne, a co bezsensowne… To absurd!”.
Zaczynał od matematyki. Obronił doktorat na prestiżowym Courant Institute w Nowym Jorku, a potem prowadził badania w Instytucie Studiów Zaawansowanych w Princeton, gdzie pracowali m.in. Albert Einstein i Robert Oppenheimer. W latach 80. osiedlił się w Izraelu i wykładał informatykę na uniwersytecie Bar-Ilana. W ostatniej dekadzie swoje rozliczne talenty wykorzystuje przede wszystkim w polityce. I również na tym polu osiąga niepodważalne sukcesy. Bodaj największy w zeszłym tygodniu, kiedy w Knesecie przegłosowano ustawę osłabiającą sąd najwyższy.
Kohelet Forum, konserwatywny think tank stworzony przez Koppela, zabiegał o to od lat. A przecież to nie koniec! Głosowanie z 24 lipca to tylko pierwszy akt „reformy sądownictwa”, którą forsuje – na przekór setkom tysięcy demonstrantów na ulicach – obecny rząd Izraela stworzony przez ortodoksów, skrajnie prawicowych osadników i religijnych syjonistów.
Wróg prawicy
Izraelska prawica od zawsze narzeka na sąd najwyższy. Partie religijne boksują się z nim o specjalny status ultraortodoksów. Mężczyźni z odłamu haredi nie pracują i nie służą w wojsku, tylko modlą się, studiują święte księgi i płodzą dużo dzieci. Wywołuje to irytację pozostałych Izraelczyków, którzy muszą służyć w armii, a z ich podatków idą pieniądze na dotacje dla haredich. Sąd najwyższy dwukrotnie obalił ustawy, które gwarantowały haredim utrzymanie statusu „darmozjadów” po wsze czasy (obecnie nadal nie służą w wojsku, ale na mocy „tymczasowej” decyzji ministra obrony przedłużanej co roku).