Bańka pęka
Bańka pęka. Czy „chiński Lehman Brothers” zaszkodzi gospodarce?
Evergrande, najbardziej zadłużony deweloper nieruchomości na świecie (ponad 300 mld dol. na minusie), de facto ogłosił bankructwo – 28 września zawieszono notowania tego chińskiego giganta na giełdzie w Hongkongu. Władze firmy jednocześnie poinformowały, że jej założyciel i obecny szef Hui Ka Yan jest w areszcie domowym, ponieważ ciążą na nim „oskarżenia kryminalne”. Hui jeszcze kilka lat temu, z majątkiem przekraczającym 42 mld dol., był uważany za najbogatszego człowieka w Azji. Teraz prawdopodobnie padł ofiarą „wielkiego wyrównywania” – sztandarowej polityki chińskiego lidera Xi Jinpinga, który nie tylko chce się pozbyć bogaczy, kłujących w oczy chińskie masy (prywatne odrzutowce, jachty itd.), ale jest również zdania, że to właśnie oni odpowiadają za załamanie się wzrostu chińskiej gospodarki. Kryzys na rynku nieruchomości doskonale wpisuje się w taką optykę, bo to właśnie w tej branży – według władzy – kilku bogaczy „okrada” miliony Chińczyków marzących o własnym mieszkaniu.
Chiński gigant wybrał ryzykowny model rozwoju – przez lata zapożyczał się na potęgę, rozpoczynał niezliczone budowy (1300 projektów w 280 miastach) i na pniu sprzedawał ludziom tzw. dziurę w ziemi. Ci z kolei inwestowali nierzadko oszczędności całej rodziny i zapożyczali się na lata z przeświadczeniem, że ceny nieruchomości będą tylko rosły. To już jednak przeszłość. Eksperci od miesięcy mówili o pękającej bańce na chińskim rynku nieruchomości, określając właśnie Evergrande jako „chiński Lehman Brothers” – to nawiązanie do amerykańskiego banku inwestycyjnego, którego bankructwo w 2008 r. wywołało kryzys finansowy.
Już w 2021 r., gdy Evergrande pierwszy raz nie radziła sobie ze spłatą długów, cały chiński rynek nabawił się problemów z płynnością finansową.