Dwulicowa stulatka
Turcja: dwulicowa jubilatka. Sto lat temu sprawy potoczyły się szybko
Z zapowiedzi wynikało, że głównym punktem obchodów będzie pokaz z udziałem kilkuset dronów – najgłośniejszego i jednocześnie najcichszego towaru eksportowego Turcji. Miały one zawisnąć nad Bosforem, a potem układać się w kolejne obrazy z historii republiki. Gdy zamykaliśmy ten numer POLITYKI, na sobotę 28 października zaplanowana była również wielka manifestacja poparcia dla Palestyńczyków w Stambule, co wywoływało spore kontrowersje. „To co w końcu świętujemy?” – pytał prawicowy dziennik „Yeni Şafak”.
Jeszcze przed samymi obchodami telewizja państwowa wycofywała się z transmitowania kolejnych uroczystości związanych z obchodami stulecia Republiki Tureckiej, które wypadło w ostatnią niedzielę, tłumacząc się wojną w Gazie – w domyśle: żałobą po jej palestyńskich ofiarach. A brak zapowiedzianych zagranicznych gości na imprezie potęgował wrażenie, że prezydent Recep Tayyip Erdoğan urodzinowe przyjęcie najchętniej by odwołał. Soli Özel, profesor uniwersytetu Kadir Has w Stambule, tłumaczy sytuację: – Ludzie są niezadowoleni. Nie zrobiono nic, aby stworzyć świąteczną atmosferę. A to przecież było jedno z najważniejszych wydarzeń w historii ludzkości…
Dlaczego więc Erdoğan może i świętował, ale się nie cieszył? Najprostsza odpowiedź brzmi: bo to nie jego święto. Wielkie opowieści o najnowszej historii jego kraju mówią przecież o dwóch Turcjach: pierwszej Turcji Atatürka i „Nowej Turcji” Erdoğana. Jeszcze niedawno takie zestawienie było uznawane za nieuzasadnioną gloryfikację obecnego prezydenta. Dziś takich opinii słyszy się już mniej. Zwolennicy Erdoğana regularnie stawiają go obok, a w zasadzie naprzeciw Atatürka.
1.
Erdoğan nie sprzeciwia się takim porównaniom.