Materiał był już pokazywany w Knesecie, a także dziennikarzom w Izraelu i poza jego granicami. Dziś wyświetlono go w Warszawie w obecności dziennikarzy, pracowników instytucji badawczych, ale także kilku polityków. Na salę nie można było wnieść telefonu ani w żaden inny sposób nagrywać dźwięku czy obrazu. Dowody zbrodni, które w normalnej sytuacji trafiłyby jedynie na biurka pracowników służb specjalnych czy prokuratorów, dziś pokazywane są w wielu miejscach na świecie i nie ma wątpliwości, dlaczego tak się dzieje. Od tamtej zbrodni minął już prawie miesiąc – artykuły na temat masakry w kibucach, jednostkach wojskowych, zdjęcia porwanych i wywiady z ich rodzinami ustępują codziennej gonitwie za newsem.
Izrael ma także świadomość medialnej przewagi, jaką mają dziś zdjęcia z Gazy, dlatego potrzeba przypomnienia, co tak naprawdę wydarzyło się 7 października, kto i jakimi metodami rozpoczął tę wojnę, nie może dziwić. Stąd próba pokazania światu choć częściowej rekonstrukcji wydarzeń, które nigdy nie powinny mieć miejsca, film-świadectwo – zapis surowych obrazów z kamer zamocowanych na ciałach zamachowców, z ich komórek, kamer monitoringu, mediów społecznościowych, nagrania telefonicznych przechwałek zamachowców. Obraz czystego zła.
Czytaj też: Wstrząsające relacje z Izraela. „Chcemy odzyskać nasze dzieci”
Taki jest kontekst
Od 7 października wiele się zdarzyło – Izrael rozpoczął bombardowania,