Najgorszy moment wojny?
Najgorszy moment wojny? Walczącą Ukrainę mogą czekać złe wieści
Walczącą Ukrainę mogą czekać złe wieści. Kongres USA znowu pominął temat pieniędzy na uzbrojenie dla Ukrainy w prowizorycznym budżecie. Kongresmeni mają wrócić do niego po święcie dziękczynienia, ale negocjacje mogą przeciągnąć się do przyszłego roku.
Rządzący w Izbie Reprezentantów Republikanie mnożą komplikacje, nawet jeśli w większości deklarują wsparcie dla Kijowa. Na sztandarach mają migrantów z Meksyku i bezpieczeństwo USA, ale Joe Biden, jego polityka i szanse Demokratów w przyszłorocznych wyborach prezydenckich są na celowniku. Polityczne zamieszanie zaczyna martwić Pentagon, któremu został niecały miliard dolarów z wcześniej przyznanych środków na uzupełnianie zapasów po wysyłkach amunicji i sprzętu na wschód. Odpowiedzi: co dalej, wszyscy w Waszyngtonie unikają, choć zdali sobie sprawę, że nie trzeba wcale Donalda Trumpa w Białym Domu, aby coś się zacięło. Co gorsza, podczas gdy w Europie pieniądze są, to brakuje zdolności produkcyjnych, a magazyny jeszcze bardziej świecą pustkami. Ministrowie obrony Unii Europejskiej nie spełnią obietnicy dostarczenia Ukrainie miliona pocisków artyleryjskich do marca 2024 r. Choć z przemysłu płyną deklaracje, że tempo produkcji rośnie, a Niemcy i inne kraje chcą zwiększenia zakupów wojennych, to wszystko i tak dzieje się dużo wolniej, niż wymaga tego sytuacja.
Niespodziewany wybuch wojny na Bliskim Wschodzie odwrócił uwagę Zachodu od przedłużającej się wojny w Europie, ale też utrudnił dostawy broni i amunicji, o które konkuruje teraz Izrael. Już wiadomo, że rozprawa z Hamasem potrwa miesiące, a po niej Tel Awiw może stanąć przed dylematem, dziś jeszcze odległym: czy uderzyć na patrona palestyńskich terrorystów, Iran. Wołodymyr Zełenski przyznaje, że dostawy amunicji do Ukrainy są już nieregularne, a bez tego trudno cokolwiek planować – właśnie gdy nie udała się poprzednia ofensywa, a spory między generalicją i politykami stają się wyraźne.