Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Lawa pod ich stopami

Lawa pod stopami. Islandczycy już ponad tysiąc lat żyją na wulkanicznej ziemi

Erupcja wulkanu Litli-Hrútur na półwyspie Reykjanes, lipiec 2023 r. Erupcja wulkanu Litli-Hrútur na półwyspie Reykjanes, lipiec 2023 r. EPA / PAP
Kolejna groźba erupcji? Islandczycy nauczyli się żyć z wulkanami. Sądzą, że trzeba pozwolić działać naturze i ograniczać raczej siebie niż ją.
Pęknięta droga po trzęsieniu ziemi w ewakuowanym Grindavíku.Micah Garen/Getty Images Pęknięta droga po trzęsieniu ziemi w ewakuowanym Grindavíku.

Niektóre miejscowości na Islandii robią się zimą puste po zmroku. Późnym wieczorem znów ożywają. Turyści w wynajętych samochodach wyjeżdżają z hoteli, zostawiając za sobą sztuczne światła, by polować w ciemności na zorzę polarną. W innych miejscach, tych mniej popularnych, ruch zaczyna się rano i zamiera po południu. Pracę kończą pracownicy przetwórni, jedynego sklepu spożywczego czy przedszkola z kilkorgiem dzieci. Można wrócić do ciepłego domu. Od kilku tygodni jest też na wyspie miejsce, które – nie licząc służb porządkowych – jest martwe niezależnie od pory dnia. Miasto, w którym wszystkie domy są puste.

Ostatnio ewakuowano na Islandii całą społeczność 50 lat temu. Ponad 5 tys. mieszkańców opuściło Heimaey, leżące na największej wyspie archipelagu Vestmannaeyjar. Mimo ogromnych zniszczeń, jakie poczynił w 1973 r. wulkan Eldfell, mieszkańcy zdecydowali się wrócić i odbudować to, co zabrała im natura. Czy tak będzie i tym razem? Czy erupcja sprzed pół wieku czegokolwiek Islandczyków nauczyła?

10 grudnia minie miesiąc od ewakuacji Grindavíku, niewielkiego, trzyipółtysięcznego miasteczka na półwyspie Reykjanes. Groził mu wybuch wulkanu i choć ziemia się uspokoiła i zaczęto odbudowę, możliwe, że mieszkańcy wrócą do siebie dopiero na wiosnę.

Turystyczna erupcja

Nie pierwszy raz trzęsienia ziemi i wulkany wyrzuciły mieszkańców z ich domów. Na Islandii natura zawsze będzie wygrywać, choć ludzie czasami starają się ją powstrzymać. Niektórzy myślą, że wyspiarze z odległej prowincji widzą to o wiele wyraźniej, ale to nieprawda – na całej wyspie przyroda ma ostatnie słowo. Naprawdę spokojne o swój los mogą być tylko wyludnione Fiordy Zachodnie, bo jeśli idzie o wulkany, to zarówno południowe wybrzeże, jak i – zwłaszcza ostatnio – półwysep Reykjanes są najbardziej narażone na niebezpieczeństwo erupcji.

Polityka 50.2023 (3443) z dnia 05.12.2023; Świat; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Lawa pod ich stopami"
Reklama