Worek myszy
Jak Jemen znalazł się w centrum świata. Wszyscy myślą, że jedyny sposób to go bombardować
Jest taka jemeńska anegdota z lat 80. Wieloletni prezydent Ali Abd Allah Salih (o którym później) uczy swojego syna, jak rządzić Jemenem. Pokazuje mu worek pełen myszy i mówi: „Wypuszczę je teraz, a ty je wyłapiesz i powsadzasz z powrotem do worka”. Syn rzuca się w pogoń za myszami, biega za nimi całą noc, w końcu wykończony zamyka je wszystkie w worku. Rano przychodzi Salih senior i mówi: „A teraz pokażę ci, jak ja rządzę Jemenem i jak ty powinieneś”. Łapie worek i zaczyna nim wirować ponad głową. Po takiej karuzeli wypuszczonym myszom kręci się w głowach i nie są w stanie uciekać.
Jemen jest dziś w centrum międzynarodowej uwagi z powodu ataków na statki i okręty przepływające w pobliżu jego wybrzeży, na styku Morza Czerwonego i Zatoki Adeńskiej. Przeprowadza je ugrupowanie o nazwie Huti – przez niektóre zachodnie państwa uznawane za terrorystyczne. Huti kontrolują zachodnią i północną część kraju, który od początku lat 90. przeżył już sześć wojen domowych i dziś w jednym kawałku występuje w zasadzie tylko na mapach.
Ostatnie dwa stulecia Jemenu to historia nieustannego kręcenia workiem przez mocarstwa bliższe i dalsze – z nadzieją, że w ten sposób jemeńskimi myszami będzie łatwiej rządzić. Efekt, jak widać, jest wprost przeciwny.
Jemen, czyli Arabia Południowa
Jemen, którego nazwa w języku arabskim oznacza po prostu Arabię Południową, przez wieki był centrum cywilizacyjnym całego półwyspu. Dystansował sąsiednie kraje w dziedzinie języka, kultury, architektury. Stąd do dziś wielu nawet biednych i niewykształconych Jemeńczyków z góry patrzy na Saudyjczyków – uważają ich za „pastuchów” (jest na to dość obraźliwe arabskie słowo), którym niezasłużenie trafiła się ropa naftowa.
Rzymianie nazywali Jemen Arabia Felix, czyli Arabią szczęśliwą, która jednak słynęła z niezbyt szczęśliwego handlu niewolnikami i z rozwiniętego nad podziw rolnictwa (kadzidło i mirra).