Szwecja zbrojna
„Wszyscy muszą przygotować się na wojnę”. Szwecja wchodzi do NATO, dla wielu to wyprawa w nieznane
Szwecja już dwa lata temu – zaraz po rosyjskiej agresji na Ukrainę – zadeklarowała chęć wejścia do NATO. I wydawało się, że zrobi to szybko i bezboleśnie, pod rękę z Finlandią. Tak się jednak nie stało.
Najpierw okoniem stanęła Turcja, która oskarżyła kandydatkę o to, że chroni kurdyjskich terrorystów. Domagała się również, by w Szwecji zabroniono palenia Koranu i innych bluźnierstw. Sztokholm poszedł na pewne ugody, ale nie w kwestii wolności słowa. Wzmocniono prawo antyterrorystyczne, co wymagało zmian w konstytucji. Wreszcie w styczniu Recep Tayyip Erdoğan poinformował, że Turcja daje Szwecji zielone światło.
Gdy zamykaliśmy ten numer POLITYKI, zgody na przyjęcie Szwecji do Sojuszu nie wyraziły jeszcze Węgry. Ale zarówno sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, jak i sekretarz stanu USA Antony Blinken poinformowali, że Budapeszt jest już w zasadzie „za”. I że formalne przyjęcie Szwecji do NATO to tylko kwestia czasu.
Sumienie świata
Czy ten ruch zapewni jednak Szwedom poczucie bezpieczeństwa? W badaniach opinii deklarują liczne lęki, przede wszystkim strach przed katastrofą klimatyczną oraz obawę o coraz mniej stabilną sytuację na rynku pracy. Wojna w Ukrainie i zagrożenie ze strony Rosji nie stanowią głównego źródła niepokoju, choć oczywiście pojawiają się na listach życiowych strachów.
Wejście do NATO takim strachem nie jest, ale dla wielu Szwedów będzie wyprawą w nieznane, złamaniem długoletniej tradycji. Zwłaszcza dla tych o tradycyjnych poglądach socjaldemokratycznych – nie podoba się im, że w sprawie zachowania neutralności nie przeprowadzono referendum. I że wraz z wejściem do paktu militarnego Szwecja traci swą międzynarodową wyjątkowość.
A to w końcu kraj, który wyrobił sobie światową markę na neutralności.