Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Na wspólnym ringu

Unia nie będzie rządzić światem, ale nic lepszego nie ma. Musi się zmieniać, żeby trwać

Współfinansowanie europejskiej obrony na dużą skalę byłoby przełomem, bo nic tak nie łączy jak wspólnie zaciągnięty dług. Współfinansowanie europejskiej obrony na dużą skalę byłoby przełomem, bo nic tak nie łączy jak wspólnie zaciągnięty dług. Getty Images
Unia stoi przed wyzwaniami nieznanymi od dekad. Jeśli ma przetrwać, musi się zmienić, także przy udziale Polski.

Kilka miesięcy po wejściu Polski do Unii Europejskiej ukazała się książka poświęcona przewidywaniom, że światem XXI w. będzie rządzić Europa. Autor, 30-letni wówczas brytyjski analityk Mark Leonard, nie twierdził, że rozszerzona Unia zdobędzie globalną hegemonię. W europejskim stuleciu, którego nadejścia się spodziewał, Stary Kontynent byłby raczej inspiracją dla reszty globu. Model społeczno-gospodarczy, siła postępującej integracji, brak zainteresowania geopolityką – ten europejski sposób działania, pisał Leonard, stanie się światowy. Wizja ta była tyle wyrazem fascynacji autora, ile odbiciem ducha czasu. Największe w historii rozszerzenie Unii świadczyło o potędze i żywotności przedsięwzięcia. Thomas Friedman pisał wtedy, że zglobalizowany świat jest płaski, coraz mniejszą rolę grają w nim dotychczasowe podziały polityczno-gospodarcze. Nic dziwnego, że logika etapu zdawała się obiecywać ekspansję modelu opartego na ekonomicznej racjonalności i współpracy.

Dwadzieścia lat później pochwała idei integracji nie straciła na aktualności. Jednak optymizm ustąpił miejsca fatalistycznym przepowiedniom. I choć wizje upadku Europy czy całego Zachodu pełne są przesady, to Unia znalazła się w punkcie zwrotnym. Nie dlatego, że apetyt świata na powielanie jej eksperymentu jest ograniczony. Problem polega raczej na tym, że zdezaktualizowały się ważne przesłanki, na których oparta została unijna konstrukcja. Zmieniły się fakty, pisze wybitny grecki znawca integracji Loukas Tsoukalis w wydanej niedawno książce o „dorastaniu Europy” („Europe’s Coming of Age”).

Pozostaje pytanie, co Europa z tym fantem zrobi. Unia jest dzieckiem ery postępującej otwartości, liberalizacji, globalizacji i współpracy. Swobodny przepływ dóbr, usług, ludzi, informacji, technologii i kapitału – nie tylko w Europie, ale na skalę światową – uchodził przez dekady za podstawę dobrobytu.

Polityka 18/19.2024 (3462) z dnia 23.04.2024; 20 lat w UE; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Na wspólnym ringu"
Reklama