Podróże do piekła
Mroczna turystyka: nowy trend. Ludzie odwiedzają miejsca najbrutalniejszych mordów i masowych kaźni
Był 2014 r., gdy polsko-litewska reżyserka Vita Maria Drygas kończyła dokument o kijowskim Majdanie. Zaczynała się wojna. I wtedy w mediach społecznościowych Drygas natknęła się na zdjęcie z odręcznym ogłoszeniem „Przewiozę po linii frontu, tanio”. Kolejne siedem lat spędziła, kręcąc w kilku krajach dokument „Danger Zone” ukazujący podziemną branżę turystyki, kuszącą ludzi gotowych sporo zapłacić za wyprawę na wojnę.
Dla Drygas turystyka wojenna jest dowodem na współczesną teatralizację wojny – oglądanie prawdziwego dramatu jako spektaklu, na który można kupić bilet, a w cenie dostać autentyczne niebezpieczeństwo i widok ludzkiego cierpienia.
Wśród bohaterów jej dokumentu jest Włoszka, która wyrusza do Afganistanu, a tam w bazie wojskowej oddaje sandały w zamian za wojskowe buty i szansę strzelania z karabinu. Jest też agent turystyczny Rick, który z wożenia ludzi na zaplecze wojen zrobił biznes, koszt podróży z nim to kilkadziesiąt tysięcy dolarów.
Wycieczki są pieczołowicie przygotowywane, a ich uczestnicy muszą się nauczyć m.in., jak przejąć kierowanie pojazdem, jeśli kierowca zostanie postrzelony, i jak uciekać z pułapek. Jednak nie sposób ubezpieczyć się od rzeczywistości. Gdy Rick zabiera amerykańskich turystów do zbombardowanego budynku w Syrii, wciąż ogarniętej wojną domową, napotykają zdesperowaną matkę, gotową oddać im córkę, byle zapewnić jej lepszy los.
Mimo to nie brakuje chętnych, aby poczuć dreszcz. Oprócz zwiedzania historycznych atrakcji agencje oferują „spotkania z miejscowymi i odwiedzanie zniszczonych wiosek”, „podziwianie zabytków archeologicznych okalanych płaszczem zniszczenia” oraz odrodzonego po walkach życia nocnego w Damaszku.
Serwis Young Pioneer Tours ma w ofercie na sierpień wycieczkę do Naddniestrza, autonomicznego regionu w Mołdawii, zamieszkanego w większości przez mniejszość rosyjskojęzyczną i naszpikowanego rosyjskimi wojskami.