Jaki sens mają Niemcy?
Jaki sens mają Niemcy? Świętują urodziny konstytucji. Surowszej niż jakakolwiek na Zachodzie
Niemcy i Europę przecinała żelazna kurtyna, a Republika Federalna, z piętnem powalonej III Rzeszy, powstawała jako prowizorium, czego świadectwem było ulokowanie rządu w prowincjonalnym Bonn. Nawet konstytucja była tymczasowa: jak zapisano w końcowym art. 146, miała przestać obowiązywać w momencie pełnego zjednoczenia kraju, który do tego czasu miał jakoby nadal istnieć „w granicach z 1937 r.”.
„Republika bońska” budziła niechęć reaktywowanych partii, ponieważ utrwalała podziały kraju, czego potwierdzeniem było przekształcenie w październiku 1949 r. radzieckiej strefy okupacyjnej w Niemiecką Republikę Demokratyczną. W 1952 r. Stalin nieoczekiwanie zaproponował zjednoczenie Niemiec w nowych granicach za cenę neutralności i rozbrojenia. Do dziś toczy się spór, czy był to pusty manewr, czy zmarnowana szansa.
Historyczną zasługą kanclerza Adenauera było odrzucenie pokusy Stalina i postawienie na pełne związanie Republiki Federalnej z Zachodem. Paradoksalnie Adenauer miał w osobie szefa partii rządzącej NRD Waltera Ulbrichta lustrzanego wspólnika w podziale Niemiec. Także dla tego stalinowskiego komunisty priorytetem nie było zjednoczenie, lecz utrzymanie swego zależnego od Moskwy półpaństwa kosztem represji wobec wszelkiej opozycji oraz odcięcia w 1961 r. obywateli NRD murem berlińskim od Zachodu.
Niechlubna pamięć o Hitlerze
Jednak o ile NRD ostentacyjnie zrywała z ciągłością niemieckiej państwowości, kopiując stalinowskie wzorce, o tyle Republika Federalna od początku uznawała się za jedyną legalną formę niemieckiego państwa, traktując konstytucję weimarską z 1919 r. za podstawę ustrojową. Ale ojcowie i matki nowej ustawy zasadniczej wprowadzali korekty tych rozwiązań, które w latach 20. ułatwiły działalność wrogom demokracji, a w styczniu 1933 r.