Nic nie wskazuje na to, by 20-latek, zastrzelony przez agentów Secret Service chwilę po tym, jak oddał strzały w kierunku republikańskiego kandydata, był zradykalizowanym ekstremistą. Już kilka godzin po zamachu „New York Times” przedstawił relatywnie szczegółowe dane na temat jego afiliacji i deklarowanych poglądów. Crooks był zarejestrowany jako wyborca republikanów, ale miał też historię wpłat na fundusze wyborcze związane z Partią Demokratyczną. Nie były to wielkie kwoty, raczej drobne datki, ale zdecydowanie bliższe kręgom progresywnym. Gazeta podała m.in. informację o przekazaniu przez niego 15 dol. na konto Liberal Turnout Project, inicjatywy mającej mobilizować zwłaszcza młodych Amerykanów do udziału w wyborach.
Młody, spokojny, z karabinem
Z kolei Kevin Rojek, agent FBI kierujący śledztwem w sprawie zamachu, przekazał w rozmowie z dziennikiem „Wall Street Journal”, że śledczy nadal próbują ustalić, jaki mężczyzna miał tak naprawdę światopogląd. Nie zostawił po sobie żadnych śladów typowych dla sprawcy ataków terrorystycznych, zwłaszcza motywowanych ideologicznie. W jego domu w Bethel Park w Pensylwanii nie znaleziono ani notatek, ani manifestu politycznego, ani innych materiałów mogących jakkolwiek sugerować, że się zradykalizował. Obecnie trwa analiza jego aktywności w mediach społecznościowych i na komunikatorach internetowych, ale pierwsze wnioski są podobne do tych dotyczących materiałów analogowych – nie ma tam nic niepokojącego.