Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

1093. dzień wojny. Czy Ukraina zaczęła wojnę z Rosją? Może jednak ją sprowokowała?

Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy, w punkcie stabilizacyjnym 47. Brygady w Obwodzie Donieckim wręczył odznaczenia państwowe medykom bojowym, czerwiec 2024 r. Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy, w punkcie stabilizacyjnym 47. Brygady w Obwodzie Donieckim wręczył odznaczenia państwowe medykom bojowym, czerwiec 2024 r. President Of Ukraine / mat. pr.
20 lutego 2014 r. rozpoczęła się pierwsza rosyjska agresja na Ukrainę. Na Krymie pojawiły się tzw. zielone ludziki, które po latach okazały się rosyjskimi wojskami. Ta wojna – z mniejszą lub większą intensywnością – trwa już jedenaście lat.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że Rosja wyznaczy swoich negocjatorów do rozmów o pokoju, gdy Stany Zjednoczone wyznaczą własnych. Chodzi o dopasowanie się umiejętnościami i temperamentem do negocjatorów amerykańskich. Czyli wiadomo, kto tu rozdaje karty.

Marco Rubio i Michael Waltz oświadczyli, że pokój musi być fair, enduring, sustainable, and acceptable to all parties involved (sprawiedliwy, trwały, zrównoważony i akceptowalny dla wszystkich zaangażowanych stron). Pokój musi być, po pierwsze, sprawiedliwy. A skoro już wiemy, że wojnę zaczął prezydent Wołodymyr Zełenski i trzy lata nie chciał jej skończyć, to Rosji należy jakąś sprawiedliwość oddać, to oczywiste.

Po drugie, ma być to pokój trwały. Kapitulacja Ukrainy i przejęcie w niej władzy przez Rosjan z pewnością zapewnią jej trwały pokój. Bierzmy przykład z Białorusi – jak trwały pokój panuje w tym państwie. No i musi to być też pokój dla wszystkich zaangażowanych stron. A jakie strony są zaangażowane w negocjacje? Wiadomo: USA i Rosja. Oczywiście, że wynegocjowany pokój dla tych krajów satysfakcjonujący będzie.

Podziwiamy obu amerykańskich negocjatorów. tak pięknie powiedziane i tak szlachetne cele im przyświecają.

Tymczasem do życia powoli budzi się Europa – choć raczej trzeba by powiedzieć, że europejscy politycy nie otrząsnęli się jeszcze z szoku. Największym wyzwaniem dla jej przywódców będzie przekonanie europejskich społeczeństw, że grozi im realne niebezpieczeństwo.

Na samych frontach wojny bez większych zmian, do ich realiów wrócimy jutro.

Jak to się zaczęło

20 lutego 2014 r.

Reklama