Trump: instrukcja obsługi
Trump: instrukcja obsługi. To narcyz. Kary nie działają, trzeba mu przystawić lustro
Niektórzy twierdzą, że instrukcji obsługi Donalda Trumpa nie trzeba wymyślać, bo już istnieje i została przetestowana. Opracował ją Shinzō Abe, premier Japonii w latach 2012–20. Kiedy w listopadzie 2016 r. ogłoszono szokujący wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych, Abe złamał zasady dyplomatycznego savoir-vivre’u i udał się z pielgrzymką do nowojorskiej Trump Tower uzbrojony w pozłacane kije golfowe, które podarował prezydentowi elektowi. W Białym Domu, gdzie jeszcze urzędował Barack Obama, przyglądano się temu z niesmakiem, ale Abe uznał, że sytuacja wymaga działań nadzwyczajnych. W kampanii wyborczej w 2016 r. Trump wiele razy mówił, że „Japonia traktuje Amerykę bardzo źle”, „wykorzystuje” i „nie płaci za ochronę, jaką zapewniają jej amerykańscy żołnierze”. Czyli mniej więcej to samo, co teraz opowiada o Europie (w zeszłym tygodniu na konferencji w Białym Domu stwierdził, że „Unia Europejska powstała po to, by wyrolować Amerykę”).
Abe uważał, że ochłodzenie relacji na linii Waszyngton–Tokio byłoby katastrofą dla jego kraju. Dlatego w 2016 r. jako pierwszy światowy przywódca pospieszył oddać hołd zwycięzcy. W ramach przygotowań spotkał się z grupą psychologów, którzy go poinstruowali, jak rozmawiać z Trumpem. Przez następne trzy lata Abe i Trump spotkali się 20 razy, pięć razy grali w golfa i odbyli 32 rozmowy telefoniczne. Był to rekord, do którego żaden inny światowy przywódca nawet się nie zbliżył. Kiedy Trump przyjechał z wizytą do Japonii, Abe nie serwował sushi ani żadnych lokalnych specjałów, tylko ulubione danie amerykańskiego gościa, czyli hamburgery.
Efekty tej długofalowej kampanii były niepodważalne. Trump przestał narzekać na Japonię, częściej nazywał ją „sojusznikiem”, a w 2019 r.