Zaćmienie Ameryki
Ciemne Oświecenie nadciąga? Chaos Trumpa i jego ludzi nabiera teraz niepokojącego sensu
Oświecenie, wiek rozumu, epoka rozciągająca się między końcem XVII i początkiem XIX w., miało w późniejszej historii wielu krytyków. Przede wszystkim lewicowych – wszyscy oni zarzucali oświeceniu „stłumienie człowieka”, jego emocji, odruchów. Miało to poprowadzić ludzkość w stronę systemów totalitarnych, do kolonializmu i przemocy.
Zwolennicy Ciemnego Oświecenia atakują to oryginalne oświecenie z przeciwnych, skrajnie prawicowych stanowisk. Ten pomysł jest tak kuriozalny, że aż ciekawy. Pozostałby jednak zaledwie ciekawostką dla fanatyków amerykańskiej myśli politycznej, gdyby nie był dziś najsilniejszym nurtem ideologicznym w pozornie chaotycznym Białym Domu Donalda Trumpa. I gdyby obecny prezydent Stanów Zjednoczonych nie realizował punkt po punkcie programu tego nurtu.
Ciemne Oświecenie
Angielski oksymoron Dark Enlightenment można by również przetłumaczyć jako Mroczne Oświecenie, ale zdecydowanie lepiej pasuje Ciemne… Również dlatego, że jego ideolodzy w krytyce oryginalnego oświecenia odwołują się do ideałów średniowiecza, które jawi im się jako „ostatnia czysta epoka”. Średniowiecze w ustach piewców Ciemnego Oświecenia jest idealnym konstruktem, jednolitym dominium chrześcijaństwa. Rządzonym przez suwerennych monarchów-aniołów, prowadzących swych poddanych (a przynajmniej mężczyzn) prosto do zbawienia.
Takiego średniowiecza nigdy nie było. Ale ta (a)historyczna wycieczka od razu pokazuje, z czym mamy do czynienia. Takie idealistyczne myślenie o przeszłości to kalka z muzułmańskich radykałów, którzy odwołują się do pierwszej ummy, pierwszych czterech kalifów, gdy świat był czysty i moralny, zanim oświecenie wszystko popsuło. To nic innego jak przejaw fundamentalizmu, a więc sposobu sprawowania władzy polegającego na dowolnym kształtowaniu przeszłości, która ma być podstawą do kształtowania teraźniejszości.